-Co powiedziałeś? — Tanya nie odrywała wzroku od komputera — w końcu nie była zainteresowana tym, co powiedział jej mąż.
Zapytałem go, żeby nie „swędziało” mnie za plecami.
-Powiedziałem, że Lyokha zaprasza nas do niej w tym roku, idziemy?
-Gdzie-a-a?! Do twojej Lyokhy, która jest w b.e.r.t.a. mieszka na odludziu?! W tundrze?
-Tak, w tundrze! Ty też możesz to rozgryźć. – Sasza się roześmiał. — To na północy, ale na samym krańcu — jest tajga, wędkarstwo, grzyby, jagody, orzechy… Jedziemy na wakacje?
-Więc idź, kto cię trzyma? Wolałabym odpocząć nad morzem w Tajlandii…” Tanya zachichotała z zadowoleniem, wyobrażając sobie, jak będzie leżeć na białym leżaku pod palmami – opalona, samotna i wolna. A może w wolnym czasie flirtuje z młodym animatorem. Tylko trochę… bez przesady…
Przedstawiony obraz napełnił ją taką radością w duszy, że zwróciła się do męża i zaśpiewała: „Dano mu rozkaz udania się na północ… Ona jest w innym kierunku… Ale ja nie pamiętaj… Za chwilę wpiszę to w Google.
-Szkoda. Byłeś nad morzem setki razy, ale tajgi nie widziałeś. — Sasza spojrzał na nią smutno.
„Tak… I nie spotkałam się twarzą w twarz z niedźwiedziami…” – dodała żona i ponownie zatopiła się w komputerze. — A swoją drogą, nie żałuję. OK, nie przeszkadzaj mi. Poza tym zapomniałam Wam powiedzieć, że urlop mam wyznaczony na koniec września, więc nie dam rady w lipcu-sierpniu, kiedy są jagody i grzyby.
-***
Tanya nie uważała swojego życia rodzinnego za porażkę — dokładnie o tym marzyła w młodości.
Ale niewiele chciała od życia, a najważniejsze było znaleźć bogatego mężczyznę, wyjść za niego i żyć w dostatku, a nie liczyć grosze od wypłaty do wypłaty, jak jej rodzice.
- No cóż, jakim trzeba być szaleńcem, żeby wykarmić piątkę dzieci, a potem nie wiedzieć, skąd wziąć pieniądze na ich ubranie, założenie butów, nakarmienie, nie mówiąc już o nauce. — w szkole Tanya zaczęła mentalnie potępiać swoich rodziców.
„Jaka to radość dla rodziców i samych dzieci, gdy młodsi muszą nosić ubrania starszych i kłaść się do łóżka jak głupcy na tym samym łóżku lub kanapie” – oburzyła się na siebie.
Nieee… Tanya nigdy nie chciała dla siebie takiego życia.
Czy to naprawdę życie?
Zarówno ojciec, jak i matka pracowali na dwa etaty i wrócili do domu wyczerpani i zmęczeni.
Ojcze, ok, mógłby zjeść kolację i iść spać. Ale matka też musiała prać, prać i gotować, dopóki Tanya i jej siostra nie podrosły.
W szkole średniej Tanya miała już w głowie jasny plan na swoje przyszłe życie w postaci dwóch opcji.
Pierwszym z nich jest zdobycie zawodu, na który jest zapotrzebowanie, aby mocno stanąć na nogach i zarobić na mniej lub bardziej wygodne życie.
Drugie to wyjść za bogatego mężczyznę, urodzić nie więcej niż dwójkę dzieci i żyć za jego ramieniem finansowo, jak za kamiennym murem.
Jednocześnie nie marzyła o żadnej nieziemskiej miłości. Według matki to jej rodzice pobrali się z namiętnej miłości. A wynik?! To wszystko! Opłakany.
A Tanya chciała móc kupować produkty wysokiej jakości, ubierać się normalnie, mieszkać w nowoczesnym, przestronnym mieszkaniu i… może nawet prowadzić samochód osobowy.
Tanyi bardziej podobała się druga opcja, ale jak rozsądna dziewczyna zdecydowała się zacząć od pierwszej, dla pewności – uczyć się zawodu kucharza.
W końcu szef kuchni to zawód, na który zawsze jest zapotrzebowanie.
A. jeśli zdobędziesz reputację, możesz znaleźć pracę w elitarnych placówkach, wymyślić przepisy od „szefa kuchni”.
W wieku osiemnastu lat Tanya pracowała w stołówce, a wieczorem pobiegła do pracy na pół etatu — sprzątając dwa piętra powierzchni biurowej.
Byłem oczywiście zmęczony, ale biorąc pod uwagę darmowe jedzenie, pieniędzy wystarczyło na wynajęcie małej kawalerki i na mniej więcej przyzwoite życie.
Chociaż oczywiście Tanya nie marzyła o takim standardzie życia.