Krystyna Czubówna, której głos na stałe zapisał się w historii polskich mediów, obchodzi 70. urodziny. W najnowszym wywiadzie lektorka i ikona polskiego dubbingu i dziennikarstwa podzieliła się swoimi smutnymi doświadczeniami związanymi ze światem mediów. Ujawniła, dlaczego nie lubi dziennikarzy i stroni od show-biznesu.
Krystyna Czubówna rozpoczynała swoją karierę w radiu w 1974 r. i szybko stała się rozpoznawalną postacią w polskich mediach. Zasłynęła głównie dzięki swojej pracy jako lektorka w serii filmów dokumentalnych «Zwierzęta świata». Później jej ciepły, niski głos towarzyszył pokoleniom Polaków, zarówno w programach informacyjnych, jak i przyrodniczych.
2 sierpnia br. Krystyna Czubówna obchodzi 70. urodziny. Nie wszyscy wiedzą, że tak naprawdę lektorka nazywa się Krystyna Grażyna Czub. Czubówna to dawna, nieoficjalna forma nazwiska, które nosił jej ojciec.
Krystyna Czubówna nie lubi mediów i dziennikarzy
W pewnym momencie Czubówna zdecydowała się na życie z dala od mediów. Nie udziela wywiadów, nie pojawia się na czerwonych dywanach — zamiast tego skupia się na swojej rodzinie i pracy jako lektorka dla różnych stacji telewizyjnych i radiowych, w tym m.in. TVN Style, Animal Planet, Planete, Polskie Radio oraz RMF FM.
Niedawno Czubówna zdecydowała się otworzyć w rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem dla serwisu Świat Gwiazd. Wyjaśniła, z czego wynika jej niechęć do mediów. Twierdzi, że jej doświadczenia z dziennikarzami były często negatywne, ponieważ jej słowa nie raz były modyfikowane lub wyrywane z kontekstu. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego lektorka stroni od mediów. — Dawno temu, po pierwsze, nie miałam nigdy na to czasu. Powiedziałam tutaj na tym spotkaniu, że to, co najcenniejsze mamy dla drugiego człowieka, to jest właśnie czas, który mu poświęcamy. Wobec tego nie z każdym mam prawo chcieć rozmawiać. Co do dziennikarzy, którzy zadają pytania… Przeprowadzony wywiad może być bardzo sympatyczny, a potem w prasie czytam coś zupełnie innego, ponieważ jest w mniejszym lub większym stopniu modyfikowany — wyjaśniła Czubówna.
Zawsze było zastrzeżenie, że musi być przeprowadzona autoryzacja. Miałam takie przygody, że tekst był autoryzowany, a potem coś innego czytałam w czasopiśmie. I na postawiony zarzut dziennikarce, która rozmawiała ze mną, słyszałam w odpowiedzi, że szef czy szefowa uznali, że tak będzie lepiej dla tekstu
— Kiedyś takie rzeczy miały miejsce z formułowaniem nie tylko tytułów w czasopismach i gazetach, ale również wręcz w przeprowadzanych wywiadach. Więc mam złe doświadczenia i dlatego tego nie lubię — skwitowała Krystyna Czubówna w rozmowie ze Światem Gwiazd.