To był wyjątkowo dramatyczny poranek w Warszawie. W niedzielę 12 maja po godz. 3:00 wybuchł gigantyczny pożar kompleksu handlowego Marywilska 44. W centrum zlokalizowanych było blisko 1400 lokali. W ciągu kilku chwil tysiące osób straciło dorobek życia. Ogień strawił prawie całą halę, konstrukcja uległa zniszczeniu, a dach się zawalił.
Niedzielny poranek 12 maja na długo pozostanie w pamięci strażaków z Warszawy. Po godz. 3:00 nad ranem w kompleksie handlowym Marywilska 44 wybuchł gigantyczny pożar. Kiedy służby dotarły na miejsce, był już bardzo rozwinięty, a w hali było czarno od dymu. O kulisach gaszenia pożaru w rozmowie z «Faktem» opowiedział st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP.
Warszawa. Pożar hali przy ul. Marywilskiej. Strażak zdradza kulisy akcji
O kulisach gaszenia pożaru w rozmowie z «Faktem» opowiedział st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP.
— Pożar został już opanowany. Pierwsze zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 3:30. Na miejscu pracowało ponad 180 strażaków i ponad 50 samochodów gaśniczych, a także podnośników. Konstrukcja hali uległa zniszczeniu. Dach zawalił się do wewnątrz, także strażacy muszą bardzo ostrożnie operować wodą po to, żeby dogasić zarzewie ognia. Akcja prawdopodobnie potrwa jeszcze kilka, kilkanaście godzin. Dogaszanie będzie na pewno trudne i żmudne, ale jest konieczne właśnie po to, żeby nie powstawał dym, który unosi się i rozprzestrzenia na Warszawę, powiaty nowodworski i legionowski. Tutaj ta chmura pyłu jest najbardziej intensywna. Tam też skierowaliśmy swoje mobilne laboratorium, które bada skład powietrza, czy nie ma przekroczonych norm. W tej chwili punktowo gdzieś zostało wychwycone, że te normy są lekko przekroczone, ale one nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia mieszkańców — relacjonuje w rozmowie z reporterem «Faktu» st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski.
Świadkowie mówili się, że ogień pojawił się w kilku miejscach. Czy faktycznie tak było?
— To będziemy jeszcze sprawdzali. Wiemy, że czujka, czyli system ostrzegania przeciwpożarowego, włączył się o godz. 3:30. To prawdopodobnie będzie można sprawdzić, czy to była jedna czujka, czy kilka czujek w różnych lokalizacjach, ale to dopiero stwierdzi komisja po zbadaniu przyczyn pożaru, po zebraniu materiałów. Na ten oficjalny komunikat niestety będzie trzeba poczekać kilka tygodni, być może nawet kilka miesięcy, bo to są bardzo skomplikowane dochodzenia — ocenia strażak.
Pożar przy Marywilskiej 44. Po jakim czasie strażacy byli na miejscu?
Czy ktokolwiek z ochrony powiadamiał straż o pożarze?
— Nie mamy takiej informacji. Mamy tylko jedną informację potwierdzoną o monitoringu. Być może ktoś jeszcze dzwonił, to będzie trzeba zweryfikować. Mamy bardzo dużo kart zgłoszeniowych z numeru 112, ale po godz. 3:30. Czyli być może ktoś tutaj z ochrony zadzwonił, może ktoś z mieszkańców, ale ten pierwszy sygnał to był monitoring, czyli to, co powinno się wydarzyć —podkreśla st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski.
Dodaje, że strażacy byli na miejscu już po 11 minutach od zgłoszenia.
— Czyli otrzymaliśmy informację o godz. 3:30, a strażacy byli na miejscu już o godz. 3:41. Zastali pożar rozwinięty, było bardzo dużo dymu, ognia. Ten ogień był już widoczny na dachu, więc poproszono o wsparcie. Finalnie było około 200 strażaków — mówi rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP.
/9
Po godz. 3:00 nad ranem w kompleksie handlowym Marywilska 44 wybuchł gigantyczny pożar.
/9 St. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP
Kiedy służby dotarły na miejsce, pożar był już bardzo rozwinięty, a w hali było czarno od dymu.
/9
W centrum zlokalizowanych było blisko 1400 lokali.
/9
W ciągu kilku chwil tysiące osób straciło dorobek życia.
/9
Ogień strawił prawie całą halę, konstrukcja uległa zniszczeniu, a dach się zawalił.
/9
Pożar został już opanowany. Trwa dogaszanie pogorzeliska.
/9
— Dogaszanie będzie na pewno trudne i żmudne, ale jest konieczne właśnie po to, żeby nie powstawał dym, który unosi się i rozprzestrzenia na Warszawę, powiaty nowodworski i legionowski — mówi rzecznik straży pożarnej.
/9
— Wiemy, że czujka, czyli system ostrzegania przeciwpożarowego, włączył się o godz. 3:30. To prawdopodobnie będzie można sprawdzić, czy to była jedna czujka, czy kilka czujek w różnych lokalizacjach, ale to dopiero stwierdzi komisja po zbadaniu przyczyn pożaru, po zebraniu materiałów — mówi strażak.
/9
— Otrzymaliśmy informację o godz. 3:30, a strażacy byli na miejscu już o godz. 3:41. Zastali pożar rozwinięty, było bardzo dużo dymu, ognia. Ten ogień był już widoczny na dachu, więc poproszono o wsparcie. Finalnie było około 200 strażaków — mówi rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP.