W domu nie było nikogo z dorosłych. 10-latek z Whitman w amerykańskim stanie Massachusetts postanowił ruszyć szlakiem św. Mikołaja. Przez okno na drugim piętrze wszedł na dach swojego domu. Stamtąd dostał się do komina. A potem czekał już tylko na pomoc.
Malec miał szczęście. W mieszkaniu został jego brat. Kiedy tylko zauważył całą akcję, natychmiast zadzwonił do taty. Ojciec musiał zwolnić się z pracy i spieszył się do domu. Po drodze telefonował na policję i straż pożarną, która od razu ruszyła na ratunek.
Chłopiec w kominie. Tak wyglądała akcja strażaków
Okazało się, że uwolnienie chłopca z pułapki nie jest takie proste. 10-latek miał również zaklinowane ręce. Samodzielnie nie był w stanie się wydostać, ale z pomocą strażaków, którzy dostali się do niego przy pomocy drabiny, wszystko zakończyło się szczęśliwie.Kiedy wrócił tata, chłopczyk był już oswobodzony. Nie odniósł żadnych obrażeń i nic mu się nie stało. Ojciec od razu czule przytulił synka, a potem przeprowadził z nim poważną rozmowę. Ostrzegł, by więcej nie robił takich numerów.