Były szermierz Jacek Gaworski walczy o każdy dzień. Zmagając się z trzema śmiertelnymi chorobami były sportowiec dąży do jednego — dożyć swoich 57. urodzin, które obchodzić ma 13 maja. Lekarze nie dają mu wiele nadziei i już wcześniej mówili, że «ból, który czuje, to dopiero początek». Opowiedział o tym wraz z żoną w rozmowie z Onetem.
Gaworski jako florecista zdobył dziesiątki medali. Był mistrzem Polski, reprezentował nasz kraj w kadrze narodowej i olimpijskiej. Obecnie walczy z aż trzema śmiertelnymi chorobami — stwardnieniem rozsianym, nowotworem rdzenia oraz czerniakiem błon śluzowych.
Ewa, żona Jacka, opisuje w rozmowie z Onetem ich codzienną walkę z chorobą i systemem zdrowotnym, który nie przewiduje leczenia pacjentów z tak skomplikowanymi schorzeniami.
Żewłakow bez ogródek o Lechu Poznań. «Wykonał dziesięć procent planu»
— Każdy w naszej rodzinie ma świadomość, że to była prawdopodobnie ostatnia Wielkanoc z mężem. Był to więc dla nas ciężki czas, ale cieszyliśmy się, że nadal jesteśmy wszyscy razem — mówi w rozmowie z Onetem żona byłego florecisty.
Dramat podczas meczu. Piłkarz nagle osunął się na ziemię. Trzymał się za klatkę piersiową
Jacek Gaworski chce dożyć 57. urodzin. «Ból jak łamanie kości bez znieczulenia»
Jacek nie ukrywa swojego bólu przed rodziną. — Tego bólu nie da się ukryć. A już na pewno nie w ostatnich miesiącach. Chciałbym, ale nie mogę… To wszystko widać. Ja nie jestem w stanie podnieść ręki czy nogi — wyznaje. — Ból porównywalny jest do łamania kości bez znieczulenia — podkreśla wprost jego żona Elżbieta.
Gaworscy nie mają żalu do świata, mimo że los nieustannie z nimi igra. — Stało się tak, a nie inaczej. I tyle. Jacek ma wyjątkowego pecha. (Lekarze — red.) podchodzą do niego jak do jeża. Jak do ewenementu medycznego — mówi Ewa.
— Gdybym nie był chory, to sądzę, że moje życie przebiegałoby jak każdego, kto nie ma jakichś większych problemów. Dni byłyby podobne do siebie — praca, dom, jakieś zajęcia, odpoczynek, wakacje, prawda? A u mnie jest tak, że ja cieszę się z każdego dnia, z każdej minuty, z każdej chwili. Z tego, że nadal tutaj jestem i że mogę przebywać wśród ludzi, którzy mnie kochają. I tego, że wciąż jestem im potrzebny — posumowuje były florecista.
— Bo najgorsze jest, gdy leżysz sam w czterech ścianach przez cały dzień i nie możesz nic zrobić. To największa porażka człowieka. A ja wiem, że nie będę umierał sam… — dodaje Jaworski,
Cały reportaż przeczytasz pod tym linkiem.
Więcej informacji w sprawie pomocy dla Jacka Gaworskiego i jego rodziny można znaleźć w tym miejscu.
/5
Jacek Gaworski chce dożyć swoich 57. urodzin.
/5
Kiedyś był czołowym polskim florecistą.
/5
Później występował na m.in. paraolimpiadzie.
/5
Jego stan jest coraz gorszy.
/5
Więcej informacji w sprawie pomocy dla Jacka Gaworskiego i jego rodziny można znaleźć na końcu artykułu.