Sikorzyno to niewielka wieś ok. 45 km od Gdańska (woj. pomorskie). Liczy ok. 500 mieszkańców i jest położone w sercu — pełnej jezior i lasów — Szwajcarii Kaszubskiej. Nie ma tu ani kościoła, ani nawet sklepu. Po zakupy trzeba jeździć do sąsiedniej miejscowości.
Biskup buduje się na Kaszubach. Ryszard Kasyna stawia rezydencję w Sikorzynie
Do niedawna wioska była znana z zabytkowego Dworu Wybickich, czyli rodziny Józefa Wybickiego, autora słów do Mazurka Dąbrowskiego. Teraz jest na ustach całej Polski z zupełnie innego powodu.
To właśnie tu buduje się biskup pelpliński Ryszard Kasyna. Kontrowersyjną inwestycję kościelnego hierarchy nagłośnili dziennikarze TVN24.
Reporterzy ujawnili, że w dokumentacji budowlanej biskup figuruje jako rolnik, a budynek ma mieć charakter gospodarczy. Jednak i sam wygląd powstającej rezydencji i tabliczka znajdująca się przy ogrodzeniu, wskazują, że tak nie będzie. Nad bramą widnieje bowiem napis: Centrum Pastoralno-Formacyjne Caritas.
Ta inwestycja zszokowała wszystkich. Wielka rezydencja należy do biskupa pelplińskiego
Rzecznik kurii i Caritas zaprzeczają, że mają coś wspólnego z kontrowersyjną budową. Ale przyznają, że w przyszłości biskup ma przekazać tę nieruchomość właśnie Caritasowi. Rzecznik kurii zapewnia, że inwestycja finansowana jest z własnych pieniędzy biskupa, «pozyskanych z legalnych źródeł».
Szok na pogrzebie Szymona. Wstrząsające zachowanie księdza. Jest reakcja kurii i franciszkanów
«Fakt» wybrał się do Sikorzyna, by o wszystko zapytać okolicznych mieszkańców. O nowym sąsiedzie po cichu mówią tu wszyscy, ale wielu boi się oficjalnie wypowiadać. Nie chcą się narazić Kościołowi.
Sikorzyno na ustach całej Polski. Wszyscy mówią o inwestycji biskupa Kasyny
Ludzie zachodzą w głowę, co zamierza z tak okazałym budynkiem zrobić duchowny i skąd ma na to pieniądze. Sama działka bowiem warta jest ok. 10 mln zł.
– Osobiście jest mi znany ks. Ryszard Kasyna. Ja jestem konserwatorem zabytków z zawodu i kiedy byłem młodym artystą-konserwatorem zaproszono mnie do konserwacji Bazyliki Mariackiej w Gdańsku, a ja jako wtedy jeszcze toruńczyk przyjąłem z przyjemnością to wyzwanie i działałem tam na przestrzeni prawie 20 lat i znałem się, można nawet powiedzieć, przyjaźniłem się z księdzem Rysiem, który był młodym wikarym. Więc ta nasza znajomość jest dawna, od lat 80-tych XX wieku – opowiada w rozmowie z «Faktem» Leszek Zakrzewski, właściciel Dworu Wybickich w Sikorzynie.
Czy taki sąsiad to zaszczyt dla miejscowości?
– Myślę, że tak. Na pewno wniesie życie do wsi, która jest raczej mała, aczkolwiek bardzo stara i wzbogaci to miejsce. Poza muzeum i stałymi mieszkańcami będzie być może jakieś miejsce, które też będzie tętniło życiem – zastanawia się pan Leszek.
Co mieszkańcy Sikorzyna mówią o inwestycji biskupa Kasyny?
Zapytany o to, czy będzie to miejsce ukierunkowane na pomoc innym, dopowiada, że słyszał o takich planach.
– Tak wynika z mojej rozmowy z biskupem Ryszardem wiele lat temu, taki był cel. Od czasu do czasu widujemy się z biskupem przy różnych okazjach. Pytam go kiedy finisz budowy, to odpowiada, że zbieramy pieniążki. I pewnie stąd tak długo trwa ta budowa, bo już wiele lat. Skoro mówi, że zbieramy pieniążki, to widać, że nie dysponujemy nieograniczonymi możliwościami finansowymi, dlatego tak to jest przewlekłe
– mówi «Faktowi» właściciel Dworu Wybickich i znajomy biskupa.
A pan Leszek doskonale wie, co to znaczy przewlekłość inwestycji. Odbudowa Dworu Wybickich, który kupił trwała 12 lat. Wszystko finansował z własnych środków. Nie był osobą, której kipiały pieniądze z kieszeni, ale miłość do zabytków i chęć uratowania dworu przed ruiną, spowodowała, że podjął się tego wyzwania.
Biskup buduje się w Sikorzynie. «Skąd ma na to pieniądze? Myślę, że należy jego zapytać, ale sądzę, że na pewno nie kradnie»
– Po 12 latach dwór udostępniłem zwiedzającym, bo nie miałem marzeń, by stworzyć sobie tutaj rezydencję, tylko żeby uratować to miejsce. W 2010 r. otworzyłem tu muzeum. Muzeum czego? Niczego, po prostu dom ziemiański, jakie bywały kiedyś. Odwiedzających jest trochę, więc miało to sens – podkreśla nasz rozmówca.
Pan Leszek nie wierzy, by obecność biskupa jakoś szczególnie przyczyniła się do przyciągnięcia większej ilości turystów do Sikorzyna.
– Nie sądzę, że to będą jakieś tłumy, które będą zalewały muzeum, czy park – mówi nam.
Jaką osobą jest biskup? Pan Leszek przyznaje, że sam jest osobą niewierzącą, ale o biskupie może mówić w samych superlatywach.
– Jest osobą ciepłą, na pewno z powołania jest duchownym i na pewno nie można go posądzać o jakieś machinacje, czy dążność do jakiś dziwnych wolt – twierdzi Leszek Zakrzewski.
– Skąd ma na to pieniądze? Myślę, że należy jego zapytać, ale sądzę, że na pewno nie kradnie, na pewno nie zaciąga długów. A długość budowy tego świadczy o tym, że nie jest to jakiś nowobogacki, nie buduje rezydencji typu Głódź. Myślę, że robi to dla pomocy osobom z problemami, na przykład samotnym matkom. Ja tak to pojmuję, ale przyznaję, że nigdy się w to nie wgłębiałem. Jeśli los da mu szczęście to skończyć, to wierzę, że jakąś sensowną rolę odegra to miejsce
– podkreśla pan Leszek.
Mieszkanka Sikorzyna o biskupie: będzie mieszkał, to będzie, trudno
Inna mieszkanka Sikorzyna, pani Bernadeta, przyznaje w rozmowie z «Faktem», że była oglądać, co tam buduje słynny biskup.
– Słyszałam, że biskup ma się sprowadzić, nie wiem, co o tym myśleć, my tu mamy swoje życie i swoje problemy, będzie mieszkał, to będzie, trudno. Nikt tu we wsi jakoś szczególnie głośno o tym nie mówi. Mnie to specjalnie nie interesuje, wie pani… Skąd ma na to pieniądze, to nie wiem. Może z gminy? Byłam zobaczyć, jak to wygląda i jest duże, bardzo duże – mówi nam pani Bernadeta.
«Mnie przeraża, że biskup i to jako osoba prywatna, buduje taką hacjendę»
Pani Katarzyna z kolei jest wstrząśnięta tym, że duchownego stać na taką inwestycję. Przyznaje, że w Sikorzynie mieszka się cudownie.
– Jest spokój, piękna przyroda, dużo turystów. Proszę popatrzeć, widać, jakie to są piękne okolice. Biskup wybrał chyba jedną z najładniejszych działek. Pobudował przepiękny obiekt, ale do czego ma służyć, myślę, że każdy sam powinien sobie odpowiedzieć. Pierwsza wersja mówiła o tym, że to ma być taki ośrodek dla rodzin z problemami, mieli mieć tu jakąś terapię, nie wiem, jak to nazwać. Potem pojawiła się inna opcja, a później, że mieszkania dla księży, a co to będzie tak naprawdę, to nie wiemy. Mnie przeraża, że biskup i to jako osoba prywatna, buduje taką hacjendę. Nie wiem, co o tym myśleć, kogo na to stać – zastanawia się pani Katarzyna w rozmowie z «Faktem».