A gdyby ktoś to zobaczył, straciłby rozum. Wokół jednego ze świeżych grobów krzątało się dwóch mężczyzn. Metodycznie i pewnie usunęli ziemię z miejsca pochówku. Nikt tego nie widział, jedynie ogromny księżyc patrzył na nich z pewną ciekawością. Chociaż nie, był ktoś inny. Obok tego grobu na małej ławce siedziała kobieta i uważnie obserwowała, jak ta dwójka pracuje.
„Hej, panienko, zmieniłaś już zdanie? Może nie powinniśmy niepokoić zmarłego? – zapytał jeden z palaczy, wycierając czoło. „Nie zmieniłam zdania” – odpowiedziała ostro kobieta. – Śmiało, zapłaciłem ci. „Nie rozumiem” – odpowiedział drugi. „No cóż, odkopujemy trumnę i co? Nie zabierzesz go ze sobą, prawda? – Nie potrzebuję tego – odpowiedziała kobieta już spokojniej. – Chcę tylko na to popatrzeć, to wszystko, a potem znowu to zakopesz. „Jesteś dziwna, pani” – ten drugi uśmiechnął się szeroko. „Co chcesz tam zobaczyć? Zmarły, sądząc po znaku, leży w grobie od miesiąca.” „No cóż, nie minął rok, a ja nadal go poznaję”. «Kogo?» «Mój syn.»
Kopachi, słysząc to, spojrzeli po sobie i doszli do wniosku, że matka oszalała z żalu. Ale jaką to dla nich różnicę? Wykopią, zakopią. Ta kobieta dała im sporo pieniędzy. Potem kopali w milczeniu, o nic nie pytając. A kobieta siedziała i czekała, pamiętając i pamiętając. Svetlana urodziła syna po czterdziestce. Staraliśmy się z mężem przez wiele lat, ale bezskutecznie. Potem mój mąż odszedł do młodszej i zdrowszej kobiety.
Szybko urodziła dwie dziewczynki, a Swietłana mieszkała sama. Pewnego razu do ich wioski przybył młody agronom, chłopak tuż po studiach. Sveta pracowała w dziale księgowości i często widywała w pracy nowego specjalistę, który wpadał do prezesa w różnych sprawach. A Sveta zauważyła, że ten chłopak coraz częściej patrzył w jej stronę. A kiedy odwiozłem ją do domu kołchozem UAZ, początkowo zapytałem. Sveta wzięła to i zaprosiła ją. I mieli noc. Sama Sveta nie rozumiała, jak oszołomiony został jej umysł. Rano zdałem sobie sprawę, co zrobiłem. Ta Kostya ma dopiero dwadzieścia cztery lata, a ma już czterdzieści. Nadaje się dla mamy.
Nie, Swietłana wyglądała bardzo dobrze. Ale nadal jest źle. „A ludzie we wsi dowiedzą się i będą się śmiać” – powiedział o tym Kostya. A on tylko wzruszył ramionami. Na przykład nie chcesz tego i nie potrzebujesz tego. Z jego strony zainteresowanie jakoś osłabło, gdy dostał swoje. Swietłana przez tydzień cierpiała z powodu swojej głupoty, stłumiła w sercu dopiero co rozpoczynającą się miłość, a potem udawała, że ten Kostya był wobec niej całkowicie obojętny. Kostya również zachowywał się tak, jakby między nimi nic się nie wydarzyło. I nie pomachał językiem, wydawał się przyzwoity. Cóż, było i było. I wtedy Sveta zdała sobie sprawę, że jest w ciąży.
Prawie oszalałem. A ona była szczęśliwa, przestraszona i zawstydzona. Co za głupiec, chłopak zapłodnił ją. Mieszkała z mężem przez piętnaście lat i wszyscy lekarze mówili jej, że jest bezpłodna. A oto jak to zrobić. „Nie radzę oszczędzać” – powiedział jej bez ogródek lekarz w klinice. „Jesteś już w krytycznym wieku, nie wiadomo, jak to wpłynie na dziecko”. „I uratuję” – odpowiedziała Swietłana nieco wyzywająco. „Przez tyle lat mówiłaś mi, że nie mam szans na zajście w ciążę, a jednak zaszłam w ciążę. Nie wierzę ci, ze mną wszystko będzie dobrze. „No cóż, w takim razie uratujemy” – odpowiedział lekarz bez emocji. I wypisał mnóstwo skierowań dla Svety na badania i recepty.
Wkrótce Kostya opuścił wioskę. Sveta była nawet szczęśliwa, nie musiał nic wiedzieć, to było po prostu jej dziecko. We wsi oczywiście ludzie zastanawiali się, kto na starość urodził tę Svetkę, ale nigdy nie zrozumieli. Po odejściu męża mieszkała sama. Jednak to nie jest ich sprawa. Kobiety plotkowały na ławkach i uspokoiły się. To nie do nich należy podnoszenie. Slava urodził się o czasie i jest całkowicie zdrowy. Kiedy Sveta po raz pierwszy przycisnęła syna do piersi, od razu zdała sobie sprawę, że teraz jest najszczęśliwsza na świecie. Nie jest sama na tym świecie.
Slava dorastał jako cudowne dziecko, dobrze uczył się w szkole, brał udział w różnych olimpiadach, coraz bardziej interesował się sportem i lekkoatletyką. Swietłana myślała, że po szkole jej syn pójdzie na studia – fizykę, literaturę lub sport. Wszędzie mu się udało. Sveta zgodził się z każdym jego wyborem. I raz oszołomił swoją matkę. „Pójdę do wojska” – powiedział w jedenastej klasie – „i dopiero wtedy pójdę na politechnikę”. „Synu, po co marnować rok?” – Szczerze nie rozumiałem Svety. „Zrób to teraz, będziesz miał wytchnienie”. – Tak, i co roku będą pobierać prowizję. „Nie, mamo, od razu będę służył, a potem pójdę do szkoły, zwłaszcza że po wojsku będę miał zasiłek przy przyjęciu”.
Nie ma nic do zrobienia, zgodziła się Sveta, wiedziała, że nie ma sensu kłócić się z synem, jest uparty. Pożegnanie było udane, byli tam wszyscy koledzy z klasy i Lena. Wraz z nią Slavka miała swoją pierwszą miłość, dobrą dziewczynę, Sveta to lubiła, wyobrażała sobie nawet dziewczynę jako swoją synową. Ale nic takiego, jest całkiem odpowiednie. Długo później, gdy Sława odszedł, stali na peronie przytuleni i płacząc, patrząc za odjeżdżającym pociągiem. „Dobrze, Lenoczka, chodźmy” — westchnęła Swietłana — „teraz poczekamy na naszą Sławkę”. Dziewczyna w odpowiedzi tylko skinęła głową. Jest dobra, naprawdę. Nawet jadąc do miasta na studia, nie zapomniałem o św.