Nie cichnie sprawa Jarosława Kaczyńskiego i zachowania polityka przed komisją ds. Pegasusa. Prezes PiS postanowił nie dzielić się pełną wiedzą w tej kwestii. Przekonywał, że musiałby otrzymać zgodę premiera. Suchej nitki na takiej narracji nie zostawił Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Przypomnijmy. Prezes PiS złożył w piątek niepełne przyrzeczenie przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, argumentując to brakiem zgody premiera na zwolnienie go z klauzuli tajności.
Kaczyński uchylał się od odpowiedzi na komisji Pegasusa
Prezes PiS powoływał się na posiedzeniu komisji na jeden z zapisów ustawy o sejmowej komisji śledczej (art. 11e). «Mówi on, że osoba przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych, tzn. tajne i ściśle tajne — tych najwyższych klauzul — jeżeli nie ma odpowiedniej zgody ze strony osoby uprawnionej. W tym wypadku osobą uprawnioną jest premier. Pytam więc komisję, czy taka zgoda została dostarczona komisji?» — mówił szef PiS.
Kierująca pracami komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) odparła, że nie miała obowiązku zwracać się do premiera o zwolnienie z tajemnicy świadka, więc takiego pisma nie ma.
Ostatecznie Kaczyński — tak jak zapowiedział — złożył niepełne przyrzeczenie. Oświadczył, że będzie mówił szczerą prawdę, jednak nie wypowiedział dalszej części formuły przyrzeczenia: «Niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome».
Komisja przegłosowała wniosek posłów KO Witolda Zembaczyńskiego i Marcina Bosackiego o wystąpienie do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o zastosowanie wobec świadka kary porządkowej za złożenie niekompletnego przyrzeczenia.
Prawnik o zachowaniu Kaczyńskiego
Obojętnie obok postawy prezesa PiS nie przeszedł Przemysław Rosati. Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, podzielił się na X informacją, jaka kara może zostać nałożona na Kaczyńskiego. Jednocześnie skrytykował jego zachowanie.
Zeznawanie w stylu, który wczoraj mogliśmy zobaczyć i usłyszeć, czyli bezpodstawne uchylenie się od złożenia przyrzeczenia o treści przewidzianej w ustawie, jak też nie udzielanie odpowiedzi na pytania w sytuacji, gdy ma się ku temu realną możliwość, w postępowaniu przed sądem karnym mogłoby spowodować nałożenie na świadka (zwykłego obywatela) kary pieniężnej w wysokości do 3000 złotych
— czytamy na profilu prawnika.