Niunię spłoszyła petarda. Pan Grzegorz pokonał 25 tys. km, aby ją odnaleźć

Niunia, urocza trzyletnia czarna suczka, będąca mieszkanką labradora i owczarka niemieckiego, uciekła z domu w sylwestrową noc. Przestraszyła się głośnej petardy, którą ktoś wrzucił do ogrodu. Pan Grzegorz i jego żona Katarzyna natychmiast rozpoczęli poszukiwania, ale… nie udało im się odnaleźć psa.

— Już siedem minut po północy wyjechałem z domu. Jeździłem po okolicy, bez przerwy przez 12 godzin szukając wszędzie Niuni. Potem z synem zaczęliśmy rozwieszać ulotki, zamieszczać ogłoszenia w internecie. Obdzwoniliśmy wszystkie okoliczne schroniska— opowiada «Faktowi» Grzegorz Jarmoliński.

Niestety, pech sprawił, że w dniu ucieczki padał deszcz, który zacierał ślady. Wystraszona Niunia uciekała jak oszalała. Na nagraniach z monitoringu widać, jak w zaledwie 4 sekundy przebiegła 30 metrów.

Wydali majątek na poszukiwania
Podczas dwumiesięcznej akcji poszukiwawczej, państwo Jarmolińscy wydali ok. 10 tys. zł, rozwiesili tysiąc ulotek i przejechali tysiące kilometrów. Pan Grzegorz, aby w pełni zaangażować się w poszukiwania, zwolnił się z pracy i zadłużył.

— Odzew był wielki. Otrzymywaliśmy od ludzi prawie 600 fotografii różnych czarnych psów błąkających się w województwie śląskim, na Opolszczyźnie, a nawet w Czechach. Jeździliśmy sprawdzać te sygnały. Bywały dni, kiedy pokonywaliśmy dziennie 700 km. Owszem, mieliśmy chwile załamania. Ale wtedy jakoś jeden drugiego «łapał za kołnierz» i nie pozwalał się poddać — mówi pan Grzegorz.

Ostatnie poszukiwania 17 km od domu
W końcu, pod koniec lutego, po jednym z telefonów, właściciel odnalazł swojego psa. Pani Agnieszka z Zakrzowa w gminie Polska Cerkiew poinformowała go, że w okolicy tamtejszej szkoły jazdy konnej błąka się kundelek przypominający Niunię.

— Ta miejscowość od naszego domu oddalona jest o 17 kilometrów. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, było już ciemno. Chcieliśmy zamontować klatkę z przynętą z nadzieją, że piesek do niej wejdzie. Wtedy zobaczyliśmy, że w krzakach tuż obok coś się rusza. Zawołałem, a Niunia poznała mój głos i przybiegła. To była niesamowita chwila. Spadł nam kamień z serca. Odnalazł się nasz członek rodziny! — wspomina wzruszony Grzegorz Jarmoliński.

Była bardzo wychudzona
Po 58 dniach akcja poszukiwawcza zakończyła się szczęśliwie. Niunia jest cała i zdrowa, choć podczas swojej tułaczki straciła na wadze 6,5 kg.

— Teraz tylko boi się nocy i zostawać sama w domu. Ostatnio, gdy jechaliśmy do znajomych, wyła tak bardzo, że nie było innego wyjścia. Musieliśmy ją ze sobą zabrać. Nie opuszcza nas na krok. To pokazuje, jak bardzo przeżyła rozłąkę. Tęskniła za nami i teraz pragnie być blisko, tylko tak czuje się bezpieczniej — dodaje pan Grzegorz.

Państwo Jarmolińscy bardzo kochają zwierzęta. Mają jeszcze trzy pieski: Lusię, Milkę i Morta. Do tego po podwórzu spaceruje kotka Jagusia i kogucik Filipek.

Zobacz też:

/10

Takie plakaty pojawiły się na Śląsku.

/10

Niunia wróciła po dwóch miesiącach do domu.

/10

Niunia zaginęła w sylwestra.

/10

Powrót do domu!

/10

Piesek został znaleziony 17 km od domu w okolicach stadniny.

/10

Reakcja pana Grzegorza, tuż po odnalezieniu swojego psa.

/10

Szczęśliwi razem.

/10

Niunia straciła 6,5 kg.

/10

Piesek jest specjalnie wyszkolony. Nie jest ufny wobec obcych osób.

/10

Pan Grzegorz ma też trzy inne psy, które także kocha. Na zdjęciu z Milką.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *