Pan młody zaginął w przeddzień ślubu. Szukali go 10 lat. A kiedy go znaleźli, byli oszołomieni historią, którą opowiedział.
-Dima, chcesz mnie przedstawić swoim rodzicom? Czy sami nas zaprosili?
- Tak, chcę. Dziś są urodziny taty. Nie martw się, Masz.
Młodzi ludzie pobiegli do sklepu po tort i kwiaty. A teraz stoją już pod drzwiami wejściowymi i czekają na rodziców.
Z salonu wyszła Marina Aleksandrowna, matka Dmitrija.
Och, Dimochka, wreszcie przyszedłeś – pobiegła powitać syna – „Wejdź, wejdź, czekamy na ciebie”.
-Tak, teraz. Mamo, poznaj mnie, to jest Masza. Moja narzeczona.
-Dmitry, mamy dziś rodzinne wakacje. „Czy prosiłam o przyprowadzenie obcych osób do domu?” – prychnęła matka.
-Ale mamo..
„Żadnych matek” – odpowiedziała surowo Marina Aleksandrowna i pospieszyła do gości.