Lenę obudziło głośne pukanie do drzwi. Spojrzała na zegarek i zobaczyła, że jest druga w nocy. Kto mógłby pukać w takiej chwili? Moje serce zabiło szybciej. Założyła szlafrok i ostrożnie podeszła do drzwi. Pukanie powtórzyło się, tym razem mocniej.
-Kto tam jest? – zapytała, starając się zapanować nad drżeniem głosu.
„Lena, to ja… Otwórz” – odezwał się cichy męski głos. Wydawał się jej niejasno znajomy, ale Lena nie mogła zrozumieć, skąd go zna.
Spojrzała przez wizjer i zobaczyła mężczyznę stojącego na werandzie. Jego twarz była ukryta w cieniu, ale coś w jego postaci było przerażająco znajome. Nie pamiętała jego imienia, ale gdzieś w głębi duszy wiedziała, że widziała go już kiedyś.
- Kim jesteś? – zapytała ponownie, jej głos był teraz pewniejszy.
- Nie pamiętasz mnie? — mężczyzna zrobił krok do przodu i Lena zobaczyła jego oczy. Była w nich mieszanina strachu i rozpaczy. — Lena, to jest Paweł.
To imię uderzyło ją jak błyskawica. Jej pierwszą miłością był Paweł, mężczyzna, którego nie widziała od piętnastu lat. Zniknął z jej życia nagle, nie zostawiając ani jednej notatki, ani jednego wyjaśnienia. Teraz o drugiej w nocy stał na progu jej domu.
- Paweł? – szepnęła Lena, a jej serce zaczęło bić jeszcze szybciej. — Co tu robisz?
- Proszę, otwórz to. Muszę ci coś powiedzieć. To jest ważne.
Lena nie wiedziała co robić. Mogła zadzwonić na policję, ale coś w jego głosie powiedziało jej, że naprawdę ma kłopoty. Wreszcie podjęła decyzję. Zdjęła łańcuch i powoli otworzyła drzwi.
Paweł wyglądał, jakby nie spał od kilku nocy. Jego ubranie było brudne i wymięte, a na twarzy widniały ślady siniaków. Patrzył na nią oczami pełnymi bólu.
„Musisz mi pomóc” – powiedział prawie szeptem. — Jestem śledzony.
-Kto śledzi? „Lena patrzyła na niego, starając się nie okazywać niepokoju. — Co się stało?
„To długa historia, ale nie czas teraz na wyjaśnienia” – rozglądał się dookoła, jakby się bał, że ktoś może usłyszeć. -Jesteś jedyną osobą, której mogę zaufać.
Lena poczuła, jak budzi się w niej dawne uczucie – mieszanina strachu i nadziei. Kiedyś ufała temu mężczyźnie całym sercem. Ale teraz wyglądał jak ktoś, kogo ledwo znała.
„OK, wejdź” – powiedziała w końcu, cofając się i wpuszczając go do środka. — Ale jeśli mnie okłamujesz…
– Nie kłamię – przerwał jej, wchodząc do domu. — Nie mam prawa.
Weszli do salonu i Lena zauważyła, że trzęsą mu się ręce. Zaprosiła go, żeby usiadł i nalał herbaty, ale Paweł potrząsnął głową.
- Nie mam czasu, Lena. Mogą tu być w każdej chwili.
- Kim oni są? – powtórzyła Lena, czując, jak niepokój ogarnia ją z nową energią.
„Ludzie, którym jestem winien pieniądze” – odpowiedział, unikając jej wzroku. — Popełniłem błąd, Lena. Duży błąd. A teraz chcą, żebym zapłacił.
Lena spojrzała na niego i nagle ogarnęło ją dziwne uczucie: coś w tej historii nie pasowało. Paweł zawsze był ostrożny i rozważny. Nie mógł ot tak wpaść w tę sytuację.
– Nie mówisz mi wszystkiego – stwierdziła stanowczo. — Co zrobiłeś?
Paweł zawahał się, po czym patrząc jej prosto w oczy powiedział:
„Przyjąłem na siebie winę za coś”. Za coś, czego nie zrobiłem.
Lena zamarła, serce jej stanęło. Coś w jego słowach brzmiało zbyt prawdziwie.
- Po co? – zapytała cicho.
— Pamiętasz ten pożar w starym magazynie, w którym kiedyś pracował twój ojciec? – zapytał Paweł, a Lena skinęła głową. „Chcieli, żebym powiedział, że to ja podpaliłem”. Że to była zemsta.
- Ale to absurd! – zawołała Lena. — Mój ojciec…
„Chcą mnie uciszyć, Leno” – przerwał jej Paweł. — Ponieważ znam prawdę.
Lena miała wrażenie, że cały świat wokół niej zaczyna wirować. Jej ojciec zmarł w dziwnych okolicznościach i nikt nie potrafił wyjaśnić dlaczego. Teraz Paweł argumentował, że to nie był przypadek.
- Co wiesz, Paweł? – zapytała cicho, głos jej drżał.
„Wiem, kto to zrobił” – odpowiedział, a jego oczy błyszczały. „I nie przestaną, dopóki mnie nie uciszą”.
W tym momencie za oknem rozległ się hałas. Lena podbiegła do okna i zobaczyła ciemną postać zbliżającą się do domu.
– Są tutaj – szepnął Paweł. — Proszę, pomóż mi.