Nadieżda Pawłowna załamała ręce, gdy zobaczyła, że jej synowa Violetta zamiast przygotowywać obiad dla męża, siedzi spokojnie w kuchni ze swoją przyjaciółką Krystyną i plotkuje przy butelce czerwonego wina. Dziewczyny odpoczywały tu przez długi czas i nie zwracały uwagi na górę brudnych naczyń w zlewie, na puste garnki ani na narzekanie niespokojnej teściowej. A Nadieżda Pawłowna naprawdę nie mogła znaleźć dla siebie miejsce, wiedząc, że Andriej wkrótce wróci z pracy i znów zakrztusi się makaronem błyskawicznym lub jajecznicą, którą sam sobie ugotuje. Sama Nadieżda Pawłowna od kilku lat nie robiła nic w kuchni ani w domu i nie chodziło o jej lenistwo czy szkodliwość, ale o to, że u starszej kobiety zaczęła zapadać na chorobę Parkinsona, a ręce nie przestawały się trząść nawet w odpoczynek.
Przed przeprowadzką do miasta Nadieżda Pawłowna mieszkała w małej wiosce, w najbardziej odległym rejonie regionu. Syn Andrei po odbyciu służby wojskowej pozostał w ośrodku regionalnym. Dostał pracę w warsztacie metalowym, a pół roku później ożenił się z Violettą, marząc o stworzeniu dużej, przyjaznej rodziny. Ciąg dalszy w filmie.