Skierniewice. To tu w pożarze elektrycznego auta na ul. Prusa zginął starszy mężczyzna. Na jaw wychodzą nowe okoliczności tego wypadku. Senior uwieziony w chińskim aucie wołał «pomocy». Na ratunek ruszyli przechodnie. Prokuratura ujawnia wstrząsające szczegóły akcji ratunkowej, która skończyła się niestety tragicznie.
W piątkowy poranek (30 sierpnia) przy ul. Prusa doszło do przerażającego wypadku. Mieszkaniec pobliskiego osiedla Widok usiadł za kierownicę annaigu 3000. To mały, chiński elektryczny pojazd dwuosobowy. Autko nagle stanęło w płomieniach. Dramatyczne sceny, które rozegrały się na oczach mieszkańców i najpewniej rodziny ofiary, długo pozostaną im przed oczami.
— Do nas wpłynęło zgłoszenie o godz. 7.37. Kiedy dotarliśmy na miejsce, pojazd był już całkowicie pochłonięty przez ogień. Informacja o osobie w środku się potwierdziła, lecz na ratunek było za późno — powiedział w rozmowie z «Faktem» st. kapitan Bartłomiej Wójcik, z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach.
Przerażeni ludzie chwycili za gaśnice. 73-latek wołał o pomoc
Jak doszło do tej niewyobrażalnej tragedii? Na policję dzwonili przerażeni przechodnie, okoliczni kierowcy chwycili za gaśnice i próbowali pomóc uwiezionemu w płonącym pojeździe kierowcy. Ustaliliśmy, że rodzina ofiary też była na miejscu. Wciąż są w szoku. Nie zostali jeszcze przesłuchani.
— Z relacji świadków wynika, że mężczyzna, w elektrycznym pojeździe, który zaczął płonąć, podczas cofania uderzył samochód zaparkowany w pobliżu. Ludzie usłyszeli jego krzyk, wzywał pomocy. Ten kierowca miał otwarte okno w pojeździe. Przychodnie podbiegli z gaśnicami próbowali stłumić ten ogień. To udało się, ale tylko na chwilę — relacjonuje w rozmowie z «Faktem» prokurator Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Pożar ugasili na chwilę. Potem nastąpić miały dwa wybuchy w elektryku
— Ludzie próbowali wydostać tego mężczyznę z pojazdu od strony pasażera. To jednak okazało się niemożliwe, bo był zapięty w pasy — dodaje w rozmowie z «Faktem» prokurator Kopania. — W tym czasie miał już nie dawać oznak życia. Sekundę później, gdy przechodnie się odsunęli od pojazdu, nastąpiły dwa, szybkie wybuchy, jeden po drugim.
Pożar dopiero ugasili strażacy, którzy błyskawicznie znaleźli się na osiedlu Widok w Skierniewicach.
Oględziny spalonego elektryka w przyszłym tygodniu
— Na miejscu był prokurator oraz biegły z zakresu pożarnictwa, który stwierdził, że dokonanie jakichkolwiek oględzin z uwagi na specyfikę samochodu elektrycznego, będzie możliwe dopiero najwcześniej w przyszłym tygodniu — dodaje prokurator Kopania. — Na razie wiemy, że pojazd ten został wyprodukowany w 2018 r. Jego kupna dokonano w Polsce.
Z pojazdu został szkielet. Bateria wozu umieszczona była tuż pod siedzeniem kierowcy. Teraz śledczy muszą ustalić, jak doszło do tej tragedii. Czy do pożaru przyczynił się błąd ludzki, czy może w grę wchodzi wadliwość pojazdu? Śledczy prawdopodobnie będą musieli skorzystać z opinii biegłych. Tego dnia było bardzo gorąco. Eksperci zbadają, czy temperatura powietrza powyżej 30 stopni mogła spowodować uszkodzenie i zapłon baterii.
Tragedia w Skierniewicach. Policja zabezpieczyła monitoring
— Dochodzeniowcy zabezpieczyli ślady, zrobili oględziny miejsca. Udało się również zabezpieczyć monitoring z miejsca zdarzenia. Liczymy na to, że kamery zapisały, czy do tragedii doszło, gdy mężczyzna chciał się włączyć do ruchu, czy jeszcze przed tym nim auto zostało uruchomione. Wiemy, że pojazd nie zdołał wjechać na drogę publiczną — powiedziała st. sierż. Aneta Placek-Nowak, z policji w Skierniewicach.
/3
Tragedia miała miejsce na os. Widok w Skierniewicach.
/3
Prokurator Krzysztof Kopania opowiada o wstrząsających szczegółach ratowania 73-latka z płonącego elektryka.
/3
Niestety, nie udało się uratować 73-letniego kierowcy elektrycznego pojazdu.