Nowe fakty w sprawie tragedii w Borzęcinie Dużym (woj. mazowieckie). Sebastian H. miał odstawić samochód kolegi z warsztatu samochodowego. Nie dość, że był kompletnie pijany, to jeszcze jechał jak szalony. Wpadł na chodnik i staranował grupę nastolatków na rowerach. «Fakt» dotarł do przerażających szczegółów wypadku.
12-letni Tymek jechał z kolegami do pobliskiego sklepu. Za chwilę mieli wrócić do domu. Chłopiec już nigdy do niego nie wróci. A wszystko przez 26-letniego kierowcę, który na wiejskich drogach urządził sobie rajd, a za kierownicę nie powinien w ogóle wsiadać, bo miał 3 promile alkoholu w organizmie.
Pijak za kółkiem zabił Tymka
Do tragicznego wypadku doszło w piątek, 5 lipca po południu. Okazuje się, że sprawca wypadku prowadził nie swój samochód. Kolega poprosił Sebastiana H. tylko o odprowadzenie auta z warsztatu samochodowego do domu. Nie zwrócił jednak uwagi na to, że 26-latek był kompletnie pijany?
Radio RMF podaje, że nie jest wykluczone, że zarzuty mogą zostać postawione osobie, która użyczyła samochód pijanemu 26-latkowi. Śledczy sprawdzą, czy wiedziała, że kierowca jest pijany.
Sebastian H. nie dość, że wsiadł za kółko w takim stanie, to jeszcze postanowił urządzić sobie rajd. Wiejskimi drogami jechał jak szalony. W Borzęcinie Dużym doszło do tragedii. 26-latek wyprzedzał nissana. Zdążył wrócić na swój pas ruchu, ale odbił się od krawężnika i wpadł na chodnik, którym jechał 12-letni Tymek z kolegami.
BMW z ogromną siłą uderzyło w dzieci. Było słychać potworny pisk i huk. Na chodniku został tylko rower Tymka i buty 12-latka. Dziecko zostało wyrzucone w górę, przeleciało parę metrów nad ogrodzeniem i altaną, a później wylądowało w krzakach.
Ludzie, którzy natychmiast pojawili się na miejscu wypadku, mieli problemy ze znalezieniem chłopca, którego nie było widać z drogi. Po kilku minutach im się udało. Dla Tymka niestety nie było już ratunku.
Mieszkają w jednej wsi
Kolega zabitego 12-latka, który również został ranny w wypadku, miał o wiele więcej szczęścia. Radek z obrażeniami został przetransportowany helikopterem do szpitala, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Razem z Tymkiem rowerem jechał również jego brat. To, co stało się na drodze, na zawsze pozostanie w jego pamięci. Rodzina Tymka jest tak wstrząśnięta tragedią, że nie są w stanie rozmawiać. Wciąż nie mogą zrozumieć, jak mogło dojść do takiej tragedii.
Tym trudniej jest im się z tym pogodzić, że sprawcą tragicznego wypadku jest mieszkaniec tej samej wsi Sebastian H. Rodziny mieszkają niedaleko siebie, znają się.
«Samochód był sprawny, tylko kierowca pijany»
26-letni mieszkaniec Borzęcina pracuje jako drwal alpinista. – Pracował na rębaku, ciężko pracował, nie wiem, co mu wpadło do głowy – mówi jeden z mieszkańców wsi.
– Nissan jechał przepisowo, jakieś 50 km.h, a temu było za wolno, więc go wyprzedzał, no i doszło do tragedii – dodaje inny z mieszkańców. – Samochód był sprawny, hamulce sprawne, auto z warsztatu. Tylko kierowca pijany i stąd ta tragedia – dodaje.
/5
Dziecko zostało wprost wyrzucone w powietrze.
/5
Tragedia wydarzyła się w Borzęcinie Dużym.
/5
Sprawca tragedii 26-letni Sebastian H. był kompletnie pijany.
/5
Tymek nie miał szans na przeżycie.
/5
Chłopiec miał tylko 12 lat.