Strata niepowetowana… 25 kwietnia w recepcji zmarł znany dziennikarz… fot

Dzisiaj zmarła Alla Pushkarchuk (Ruta). Krucha dziewczyna, która w 2014 roku poszła na wojnę, porzuciła świat sztuki, studia na Uniwersytecie Karpenko-Kary i wymarzoną karierę teatroznawcy.

Na tym etapie życia nasze drogi nie skrzyżowały się z Rutą. Poczta Weteran-Ochotnik powiedziała mi o niej tak: „Jest jedna mała dziewczynka, walczyła w Prawym Sektorze, teraz próbuje odnaleźć się w życiu cywilnym, ma doświadczenie dziennikarskie, może zabierzecie ją na Tydzień? „.

To był rok 2018. Spotkaliśmy się. Alla miała smutną, zmęczoną minę, była bardzo przygnębiona emocjonalnie. Próbowałem żartować, zachęcałem ją, żeby wszystko jej się ułożyło i znalazła się w Tygodniu. Próbowała się uśmiechnąć, po prostu zmusiła się do uśmiechu, wydawało się, że sprawia jej to niemal fizyczny ból.

Zabraliśmy Allę do Drużyny Tygodnia. Pracowała sumiennie, od dziennikarza do pełnoprawnego felietonisty kulturalnego. Ale nawet z tego nie byłem zadowolony: z radością zauważyłem, jak garderoba Alli zmieniła się na jaśniejszą i bardziej kobiecą. Bardzo się ucieszyłem, gdy usłyszałem, jak śmiali się w redakcji razem z Irą Riaboshtanem, która odmroziła się po latach wojny. Myślisz, że to wszystko sobie wyobraziłem? Mam fakty.

Na początku 2020 roku Alla zdecydowała się rozpocząć pracę w branży wydawniczej, trochę zasmuciła mnie ta wiadomość. Na pożegnanie Alla dała mi książkę Leonida Plyuscha „Jego sekret, czyli „Piękne łóżko” Chwyłowy” z napisem prezentowym: „Dziękuję za rok Tygodni! To był rok, w którym odzyskałem wiarę we własne siły i w ludzi. Może. Niewiele dobrego w życiu zrobiłem, ale jest coś w tych słowach, co daje mi pewność, że pewne rzeczy zrobiłem w życiu dobrze i będzie ciężko, ale nigdy wstydu(-ów)

Po pewnym czasie Ałła i Tyżden ponownie się spotkali, nastały czasy pracy zdalnej, więc mogła pracować zarówno z rodzinnego Wołynia, jak i z obwodu charkowskiego, gdzie mieszkał Maksym – jej przyszły mąż.
Wraz z początkiem pełnej skali zaczęliśmy komunikować się częściej. Nie miałem pojęcia, że ​​ona i Maksym byli w szeregach Sił Zbrojnych. Był okres, kiedy byliśmy bardzo blisko na froncie, ale oddalaliśmy się od siebie.

Ruta wysłała mi trasę do Zajcewa (tego niedaleko Bachmuta). To była prawdziwa droga śmierci, ale innej wówczas nie było i jestem jej wdzięczny za te kropkowane linie na Google Maps.

Ostatni (nie ostatni niestety) raz z nią rozmawialiśmy już w tym roku. Uzgodnili, że będą do siebie pisać, „gdy będą jakieś dobre wieści”. Nie miały one miejsca. Doszło do śmiertelnego ostrzału, w wyniku którego Ruta zginęła.

Alla należała do pokolenia, które dorastało w czasie wojny i z zapałem snuło plany na przyszłość.
Kolekcjonowała ozdoby ludowe, żywo interesowała się życiem kulturalnym, zamieszczała zdjęcia kotów, które towarzyszyły jej wszędzie.

Nikt nie zastąpi Alli. Ani w życiu spokojnym, ani w życiu wojskowym. Jest to strata nieodwracalna w pełnym tego słowa znaczeniu.

Dla mnie jej słowa o pobiciu przez weteranów zachowujących się w duchu „Ja brałem udział w operacji antyterrorystycznej, a ty, do cholery, kto?” będą dla mnie świadectwem. Nie tolerowała arogancji i niepotrzebnego patosu, usunęła nawet swoją stronę na Facebooku, żeby nie ugrzęznąć w gównie. Ale niektóre jej posty przetrwały, jak na przykład ten z czerwca 2023 r., aktualny, jakby napisany wczoraj:

„Słowa «zwycięstwo, wygrywamy» odbieram tylko w sposób sarkastyczny, gdy na przykład czytam wiadomości o ludziach, którzy «nie mają ojczyzny, tylko rodzinę», albo którzy woleliby utonąć w Cisie, niż dołączyć do armia; albo kiedy wpadam w niekontrolowany potok komentarzy w stylu „niech wojsko zawodowe walczy, ja nie miałem albo w ogóle nie trzymałem broni, tu jestem mniej lub bardziej przydatny” – ekonomia, kultura i te sprawy rzeczy, wiesz.

Notabene, z zawodu jestem teatrologiem, ale przy obliczaniu moździerzy zajmuję się już ponad rok, zajmuję się odpowiednim oprogramowaniem, kompasem, niekończącym się strumieniem liczb, którym towarzyszą eksplozje, nieprzespane noce i zaostrzenia bólów przewlekłych.

Choć podawanie mojego doświadczenia jako przykładu jest niebezpieczne, bo „sam wybrałem wojnę, choć mogłem spokojnie siedzieć w domu”. Nie rozumiem też i nie toleruję, dlaczego młode, sprawne kobiety, które nie mają dzieci, wyjechały za granicę jako uchodźcy”.

Spoczywaj w pokoju, Ruto! Przepraszam, że nie zapisałem…

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *