Brakuje słów, by opisać tragedię, która wydarzyła się w Woli Szczucińskiej pod Dąbrową Tarnowską (woj. małopolskie). To tam w przydomowym ognisku znaleciono nadpalone ciała dwójki małych dziewczynek. Znamy coraz więcej szczegółów tej makabry. Wiemy, co nagrał monitoring. Z materiałów tych wyłania się przerażająca historia. Bo wszystko wskazuje na to, że życia dzieci pozbawiła ich własna matka.
Cała Polska żyje tragedią, która wydarzyła się w Woli Szczucińskiej. Uwaga śledczych od razu skupiła się na matce. Czy to ona dopuściła się niewyobrażalnego okrucieństwa? Dowody są mocne. Dziś już sporo wiemy o Monice B. (40 l.).
Dziewczynki zostały zabite nożami. Potem rozpaliła ognisko…
Był czwartek (9 maja) Oliwia († 5 l.) i Nadia († 3 l.) wróciły z przedszkola. Bawiły się z pieskiem na podwórku, zaglądnęły do sąsiadki. Ich dramat rozpoczął się wieczorem, gdy matka zawołała je do domu. Po wieczornej toalecie położyła dzieci do łóżeczek. Co wydarzyło się potem? Wiele wskazuje na to, że gdy dzieci zasnęły, matka dokonała okrutnej zbrodni.
Szczegóły, o których mówią śledczy, są wstrząsające. Prawda o tym, co się stało wyszła na jaw w piątek (10 maja) w godzinach rannych, gdy zaniepokojona babcia dziewczynek wezwała policję. Chwilę wcześniej dostała niepokojącego sms-a od swojej córki. Brzmiał tak: «Dzieci już nie ma, coś złego się z nimi stało». Ta wieść sprawiła, że babcia od razu zadzwoniła po służby i ruszyła z Borek do Woli Szczucińskiej. To, co zobaczyła, było przerażające.
Krew była w całym w domu, z matką nie można było wykonać czynności, bo była w katastrofalnym stanie psychicznym. Lekarze ją zbadali i została przewieziona na oddział psychiatryczny do Tarnowa. Policjanci i prokurator byli wstrząśnięci tym, co zobaczyli.
— W domu ujawniono ślady krwi. To wskazuje, że właśnie tam doszło do pozbawienia życia tych dzieci ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem — mówi prok Mieczysław Sienicki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.
Zbrodnia w Woli Szczucińskiej. Ciała dzieci w ognisku
Z naszych ustaleń wynika, że dzieciom odebrano życie kilkoma nożami. Dom tonął we krwi. Po zbrodni matka rozpaliła ognisko (palenisko znajduje się na tyłach domu). — Na ten moment nie wiemy, ile narzędzi ostrych zostało użytych, to będzie badane. Po zbrodni w domu kobieta przeniosła zwłoki swoich dzieci i wrzuciła je do ogniska. Zwłoki dzieci były w bardzo znacznym stopniu spalone — mówi prokurator Sienicki w rozmowie z «Faktem».
Przed godz. 22.00 sąsiedzi widzieli płonące ognisko. Ale wówczas nikt nie przypuszczał, że w domu Moniki B. doszło do potwornej tragedii. Na wsi, jak ktoś widzi ognisko wieczorem, to nie jest to sensacja. — Myśleliśmy, ze ktoś pali liście. Ale że siedzi z rodziną przy ognisku — mówili nam sąsiedzi z woli Szczucińskiej. — Nikt nie podejrzewał, że ona zrobiła taką krzywdę swoim dzieciom.
Przerażające szczegóły morderstwa. Wszystko nagrał monitoring
Śledczy mówią, że nikt prócz matki nie mógł dokonać tej zbrodni. Dom był wyposażony w zewnętrzny monitoring. Najpewniej kamery nagrały, jak matka przeniosła zwłoki swoich dzieci do ogniska. — Tak, tu nie mamy żadnych wątpliwości. I dlatego można stwierdzić, że nikt inny oprócz tej matki nie uczestniczył w tym okrutnym zdarzeniu — dodaje prokurator Sienicki.
Dlaczego kobieta zabiła je w tak okrutny sposób? Prokurator Sienicki w rozmowie z «Faktem» przyznaje, że w tym przypadku nawet nie chodziło o ukrycie zwłok, bo kobieta je wyniosła przed dom.
— Jej działania były irracjonalne, wiele wskazuje na chorobę psychiczną — mówi Sienicki. — Względem tej rodziny nie toczyły się w przeszłości żadne postępowania. Dom był zadbany, z relacji sąsiadów i rodziny wynika, że matka doskonale opiekowała się dziećmi. Czynnik psychiczny zdaje się być tu dominujący. Na pewno będą powołani biegli lekarze psychiatrzy, którzy muszą zdecydować o poczytalności tej matki.
Dzieciobójczyni z Woli Szczucińskiej trafi dziś do aresztu w Krakowie
Szczątki dzieci zostały przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie. Tam, we wtorek (14 maja) będą badane przez biegłych. To nie będzie typowa sekcja, bo, bo zwłoki dzieci są zwęglone w bardzo dużym stopniu. Nie wiadomo czy uda się odpowiedzieć na wszystkie pytania śledczych. — Najważniejsze jest, by ustalić, jaka była przyczyna śmierci — mówi prok. Sienicki.
Kobieta usłyszała zarzut zabójstwa, będąc jeszcze w szpitalu w Tarnowie. Sąd wydał też decyzję o jej aresztowaniu. Najpewniej dzisiaj zostanie przewieziona na oddział psychiatryczny Aresztu Śledczego w Krakowie.
/11
Tragedia w Woli Szczucińskiej. Monika B. pozbawiła dzieci życia, a potem ich ciałka spaliła w ognisku.
/11
Policyjne wozy na miejscu morderstwa.
/11
W tym ognisku, na tyłach domu matka spaliła swoje dzieci. Wszystko nagrał monitoring.
/11
W tym ognisku matka spaliła swoje córeczki.
/11
Tragedia w Woli Szczucińskiej. Monika B. pozbawiła dzieci życia, a potem ich ciałka spaliła w ognisku.
/11
Oliwia i Nadia zginęły okrutną śmiercią.
/11
Monika B. usłyszała zarzut dzieciobójstwa i zostanie przewieziona na oddział szpitalny Aresztu Śledczego w Krakowie.
/11
Monika B. i jej śliczne córeczki. Do ub. czwartku nic nie wskazywało, że dojdzie do koszmarnej zbrodni.
/11
W tym zadbanym domu w Woli Szczucińskiej doszło do niewyobrażalnej zbrodni na dzieciach.
/11
Policja na miejscu tragedii w Woli Szczucińskiej.
/11
Policja na miejscu morderstwa.