Rzeszowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 28-letniego Mateusza O. Młody mężczyzna zgłosił się z bólami w klatce piersiowej do lekarza. W szpitalu przeszedł badania diagnostyczne. Objawy ustąpiły, poczuł się lepiej i został wypisany. Zmarł niedługo później.
Rzeszów. Mateusz wyszedł ze szpitala i zmarł. Śledztwo
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prok. Krzysztof Ciechanowski, śledztwo prowadzone jest w kierunku narażenia Mateusza O. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez niewłaściwe przeprowadzenie procesu diagnostycznego i leczniczego, i w konsekwencji nieumyślnego doprowadzenia do jego śmierci.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w Prokuraturze Rejonowej dla miasta Rzeszów.
Młody mężczyzna zmarł na przystanku pod szpitalem
Jak zaznaczył prok. Ciechanowski, z dotychczas zebranego materiału dowodowego wynika, że 28-letni Mateusz O. zgłosił się 29 kwietnia rano do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej z bólami w klatce piersiowej. Od lekarza otrzymał skierowanie na oddział kardiologiczny. Następnie udał się do pracy, a popołudniu stawił się na izbę przyjęć szpitala MSWiA w Rzeszowie.
– Tam przeprowadzono wobec niego proces diagnostyczny i leczniczy, który doprowadził do ustąpienia objawów i poprawy samopoczucia. Dlatego też pacjent został około godz. 17 wypisany. Po opuszczeniu szpitala udał się na przystanek autobusowy przy ul. Krakowskiej, znajdujący się w odległości ok. 50 metrów od szpitala, gdzie doszło u niego do utraty przytomności i zatrzymania krążenia – relacjonował prokurator.
Na miejsce przybył, powiadomiony przez świadków, personel medyczny ze szpitala MSWiA i podjął akcję reanimacyjną, która była kontynuowana w szpitalu. Jednak nie przyniosła ona skutku i Mateusz O. zmarł.
Relacja świadków dramatu na przystanku
Relacja świadków dramatu na rzeszowskim przystanku przerażają. Nieprzytomnego Mateusza zauważył jeden z mieszkańców miasta. Mężczyzna próbował wezwać pomoc.
– Idąc chodnikiem wzdłuż ulicy Krakowskiej, zauważyłem, że pod wiatą przystankową leży człowiek. Pytam: co się stało? Łamaną polszczyzną słyszę: przewrócił się i leży. Powiedziała do mnie kobieta z małymi dziećmi. Jej partner próbował dzwonić na 112, ale był obcokrajowcem i chyba nie znał odpowiednich słów, by wytłumaczyć, o co chodzi, za jakiś czas poprosił inną osobę o rozmowę z dyspozytorem 112 – relacjonuje świadek zdarzenia w rozmowie z dziennikarzem lokalnego serwisu Halo Rzeszów.
– Na ławce leżał telefon, wypis z izby przyjęć, wskazujący, że opuścił on placówkę medyczną kilka chwil wcześniej. Przeczytałem tę kartkę – to było straszne – mówił z trudem rozmówca rzeszowskiego portalu.
Świadek pobiegł po pomoc na izbę przyjęć rzeszowskiego szpitala. Krzyczał: ludzie, ratunku, człowiek umiera na przystanku! Pracownicy, wedle jego relacji, nie spieszyli się jednak do pomocy.
– Na przystanku jest mężczyzna młody, on umiera, z jego ust toczy się piana!» — relacjonuje, co powiedział do tych pracowników szpitala – tłumaczył rozmówca Halo Rzeszów. – Gdy wróciłem z budynku, na przystanku stała kobieta i mówiła, że «on sinieje». I czekaliśmy, że wreszcie ktoś się zjawi. Trwało to kilka minut – opowiadał.
Wyniki sekcji zwłok 28-latka
– W szpitalu MSWiA w Rzeszowie, pomimo sprzeciwu rodziny Mateusza O., przeprowadzono administracyjną sekcję zwłok, która wykazała, że przyczyną śmierci był tętniak rozwarstwiający łuku aorty – wyjawił rzecznik prokuratury.
Podczas wszczętego śledztwa zostały m.in. zabezpieczone oryginały dokumentacji medycznej, dane z serwera szpitala. Trwa także ustalenie personelu medycznego, pod którego opieką znajdował się pokrzywdzony.
– Planowane jest uzyskanie monitoringu z miejsca zdarzenia oraz przesłuchanie członków rodziny zmarłego i świadków zdarzenia na przystanku przy ul. Krakowskiej – dodał prok. Ciechanowski.
(Źródło: Fakt.pl, Halo Rzeszów, PAP)
/1
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.