Do dramatycznych wydarzeń doszło na ścieżce rowerowej R-10 w poniedziałkowe popołudnie. Biegnący wzdłuż Morza Bałtyckiego nadmorski szlak należy do najbardziej uczęszczanych ścieżek rowerowych w naszym kraju. I tym razem nie brakowało chętnych na rowerowy relaks. Wśród miłośników dwóch kółek znalazł się 67-letni mężczyzna. Jechał elektrycznym rowerem.
Niestety, beztroska przejażdżka rowerowa w jednej chwili zmieniła się w koszmar.
— Było około godziny 13. Jadący ścieżką rowerową od strony Dźwirzyna rowerzysta, mijając turystów, niespodziewanie skręcił w bok i z całym pędem uderzył w drewniany słup ogrodzenia. Następnie upadając, uderzył głową w wystający z ziemi kołek – relacjonuje przebieg wypadków Karolina Seemann z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu. — Siła uderzenia była tak mocna, że pomimo że rowerzysta miał na głowie kask, doszło u niego do urazu głowy i zatrzymania akcji serca — dodaje policjantka.
Wypadek na R 10. Turyści ruszyli na ratunek
Na szczęście w nieszczęściu wokół było wielu turystów i innych rowerzystów, którzy widząc, że mężczyzna stracił przytomność, natychmiast wezwali służby ratunkowe, a także sami podjęli reanimację.
To prawdopodobnie właśnie dzięki ich szybkiej reakcji i właściwemu działaniu świadków, ratownikom udało się przywrócić akcję serca pechowego rowerzysty. Obrażenia związane z urazem czaszkowo-mózgowym były tak rozległe, że ratownicy zadecydowali o wezwaniu śmigłowca LPR-u. Przetransportował on mężczyznę do szpitala w Gryficach. Tam zajęli się już nim lekarze.
Na miejscu zdarzenia oprócz ratowników pogotowia pojawili się również strażacy oraz policjanci, którzy wyjaśniają, co było przyczyną tak tragicznego w skutkach zdarzenia.
/4
Udało się przywrócić funkcje życiowe poszkodowanemu mężczyźnie.
/4
67-latek jechał rowerem elektrycznym.
/4
Mężczyzna został przetransportowany do szpitala.
/4
Na drodze pojawiły się służby – pogotowie, policja i straż.