Ich losy śledzą tysiące internautów. Teraz rodzina pięcioraczków z Horyńca ma jeszcze więcej obserwatorów, wszystko dlatego, że na początku kwietnia Dominika i Vincent Clarke przeprowadzili się do Tajlandii. Ludzie zachwycają się niezwykłą organizacją mamy jedenaściorga dzieci, ale są i ciekawscy, którzy pytali ją o szkołę pociech. W odpowiedzi zobaczyli filmiki.
Narodziny pięcioraczków były sensacją na miarę całego świata. Maluszki przyszły na świat w Krakowie. Ważyły od zaledwie 710 g do 1,4 kg. Dzieci otrzymały imiona: Charles Patrick, Henry James, Elisabeth May, Evangeline Rose oraz Arianna Daisy. Niestety, trzy dni później jeden z chłopców, Hanry James, zmarł.
Pięcioraczki z Horyńca. Rodzina przeprowadziła się do Tajlandii
— Mamy teraz 11 fantastycznych dzieci i jednego niesamowitego anioła Henry’ego Jamesa. RIP — mówiła poruszona pani Dominika.
12 lutego dzieci skończyły roczek. Rosną jak na drożdżach. Dominika i Vincent Clarke mają jeszcze siedmioro starszych dzieci. Cała rodzina do niedawna mieszkała w Horyńcu-Zdroju na Podkarpaciu.
Na początku kwietnia wszyscy przenieśli się na wyspę Koh Lanta w Tajlandii. Rodzina wynajęła tam na razie duży dom z basenem, ale myślą też o bardziej budżetowej opcji.
Tak mama pięcioraczków żyje z dziećmi w Tajlandii
Pani Dominika, mama dzieci, nowym rajskim życiem dzieli się z fanami w internecie. Codziennie wrzuca masę filmików. Odpowiedziała też na pytania ciekawskich internautów, którzy chcieli wiedzieć, jak zamierzają uczyć dzieci i pytali o szkoły.
Internauci pytają o szkołę mamę pięcioraczków z Horyńca. Pani Dominika musi się tłumaczyć
– Co ze szkołą, to pytanie pojawia się pod każdym moim filmikiem i chyba najbardziej interesuje to wszystkich. Powiem szczerze, że na edukację naszych dzieci mamy plan A, B i C. Ponieważ tu obecnie trwają wakacje, a właściwie taka przerwa szkolna ze względu na tajski nowy rok, który będzie 12 kwietnia, dlatego szkoła tutaj na razie jest nieczynna – powiedziała w jednym z filmików pani Dominika.
– Natomiast nasze dzieci w tym roku kończą szkołę edukacją domową. Jest to opcja dostępna dla każdego rodzica, ponieważ nie wszystkie dzieci muszą chodzić do budynku szkolnego, by otrzymywać edukację. Edukacja domowa teraz nie wygląda jak kiedyś podczas covidu, gdy trzeba było się logować i być obecnym na każdej lekcji i siedzieć przy komputerze. Edukacja domowa polega na odkrywaniu i uczeniu się świata z rodzicami poprzez różnego rodzaju zmysły, doświadczenia, przeżycia i to właśnie staramy się dać naszym dzieciom
– podkreśliła w internetowej relacji mama pięcioraczków.
Pięcioraczki z Horyńca w Tajlandii. Ludzie pytają, co ze szkołą
Pokazała też filmy z wizyty dzieci w sanatorium dla słoni i w parku linowym. Te wycieczki nazwała lekcjami: biologii, geografii i wychowania fizycznego.
– Mieliśmy lekcję biologii i geografii uczyliśmy się o słoniach o tym, co jedzą i jak wygląda ich budowa wewnętrzna, dzisiaj jesteśmy w parku, w którym w środku dżungli zawieszone są liny i się śmiga pomiędzy drzewami, więc jest to lekcja wuefu, czyli wychowania fizycznego, ale również takiego przystosowania się i słuchania poleceń, bo są tu przewodnicy, którzy instruują dzieci, jak mają się zachowywać na linie, jak mają używać sprzętu. Dużo jest tutaj takich elementów uczenia się poprzez obserwację i poprzez wykonywanie poleceń, bo każdy błąd może się skończyć bardzo niedobrze. Tak więc wygląda tu nasza edukacja domowa, ale domowa nie oznacza siedzenia w domu przy komputerze – przekazała internautom pani Dominika.
Opowiedziała też, z jakiego systemu nauczania teraz korzystają.
Mama pięcioraczków musi się tłumaczyć. Chodzi o szkołę
– Plan B na naukę naszych dzieci to nauka poprzez «Chmurę», która dostępna jest w Polsce. Najstarszy syn chodzi do «Szkoły w Chmurze» i w tym roku udało mu się już wykonać podstawę programową, zdać wszystkie egzaminy i on w tej chwili ma już wakacje. Natomiast młodsze dzieci kończą edukację systemem domowym. Jeśli zdecydujemy się tutaj zostać, to wtedy zdecydujemy, czy warto ich przepisać do «Szkoły w Chmurze» – mówi mama jedenaściorga dzieci.
– Jest też możliwość pozostawienia ich w szkole w Horyńcu, ale edukowania ich w domu. Natomiast plan C to jest zapisanie ich do lokalnej szkoły. Tu są trzy rodzaje szkół. Pierwszy rodzaj to szkoła tajska, gdzie wszystko jest po tajsku. To nie byłoby dobre rozwiązanie dla naszych dzieci. Następny rodzaj szkoły to szkoły szwedzkie. Bo jest tutaj dużo Szwedów. Ale system szwedzki też nie jest chyba dla nas odpowiedni. Wolelibyśmy system kanadyjski, amerykański lub angielski. One tutaj też są dostępne
– wyjaśniła internautom.
Pani Dominika zdradziła też, że wstępnie wybrali dla dzieci szkołę międzynarodową.
– Wstępnie wybraliśmy szkołę międzynarodową. Szkoła taka jest droga. Ma się zniżki na każde kolejne dziecko, ale trzeba też spełniać pewne warunki. I o tym wszystkim się dowiemy. Nie jesteśmy wam teraz w stanie wszystkiego opowiedzieć, co i jak, bo teraz trwają tu wakacje. Po wakacjach, po nowym roku, który jest 12 kwietnia, pojadę do szkoły, porozmawiam z dyrektorem i na pewno wszystko wam opowiem
– przekazała pani Dominika na specjalnych nagraniach o szkole dla swoich dzieci.
/5
Mama pięcioraczków z Horyńca ostatnio opowiadała o szkole swoich dzieci.
/5
Lekcja wychowania fizycznego w Tajlandii.
/5
Kąpiel ze słoniami w Tajlandii, czyli lekcja biologii.
/5
Rodzina pięcioraczków z Horyńca.
/5
Mama pięcioraczków z Horyńca publikuje w Internecie wiele filmów.