Jeszcze rok temu Kamilek (†8 l.) z Częstochowy był w szkole. 29 marca minął rok od tragedii, która wydarzyła się w okrutnym domu przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie. Oprawcy dziecka do tej pory nie zostali osądzeni. Piotr Kucharczyk, przyjaciel Kamilka, razem z rodziną chłopca pojawili się w miejscu kaźni ośmiolatka. Pod drzwiami pozostawili pięć białych róż. Zapalili pięć zniczy. W mediach społecznościowych opublikowane zostały zdjęcia szkolnych zeszytów Kamilka z symboliczną datą.
– Każda róża i każdy znicz za każdy dzień cierpienia Kamilka. Cierpienia niewyobrażalnego. Niewytłumaczalnego. Kamilek konał 5 dni. Pięć długich dni, nim nadeszła pomoc – mówi Piotr Kucharczyk, odwołując się do zdarzeń sprzed roku.
Piotr Kucharczyk towarzyszył Kamilkowi do ostatnich chwil życia. Po śmierci chłopczyka zorganizował zbiórkę na pogrzeb i rzeźbę na grobie chłopczyka.
Z inicjatywy Piotra Kucharczyka i Moniki Horny-Cieślak (obecnej rzeczniczki praw dziecka) wprowadzona została tzw. ustawa Kamilka, której celem jest walka z przemocą wobec najmłodszych. Piotr Kucharczyk razem z przyjaciółmi zarejestrował niedawno Fundację «To ja – Dziecko im. Kamilka Mrozka». Jej celem jest ochrona maltretowanych i krzywdzonych dzieci.Pierwsza rocznica. Ostatnia lekcja Kamilka z Częstochowy
W pierwszą rocznicę męki Kamilka w mediach społecznościowych pojawiły się przejmujące zdjęcia zeszytów chłopczyka. Na nich data: 29.03 20223 ostatni dzień Kamilka w szkole. – Tego dnia ćwiczył pisownię literki ‘u’, ‘r’, ‘b’. Wyklejał wycinanki ubranek. Napisał odręcznie: «środa 29 marca pokaz mody». Nie wiedział, że to jego ostatni dzień w szkole. Nie wiedział, że ostatni raz pokona drogę na Kosynierską. Tam czekał na niego kat – wspomina Piotr Kucharczyk.
29 marca ub. roku ojczym Kamilka rzucił chłopca na piec węglowy i polewał go wrzątkiem. Chciał w ten sposób ukarać go za to, że zrzucił mu telefon. Maltretowany przez ojczyma Kamilek zmarł 8 maja 2023 r. w szpitalu w Katowicach (po 35 dniach walki o życie).
To Artur Topól biologiczny ojciec Kamila, odkrył, że z dzieckiem jest źle. Matka ograniczała kontakty ojca z maluszkiem. W końcu Topól doprosił się o spotkanie. Gdy zobaczył Kamilka, wezwał pomoc.
Sądy nie reagowały na przemoc
Tata Kamilka wielokrotnie zawiadamiał kuratorów sądowych o przemocy ojczyma i matki wobec jego synów. Kamilek uciekał z domu, ale sędziowie nadzorujący rodzinę dawali wiarę w wyjaśnienia matki. Dom przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie, gdzie leżał ciężko poparzony Kamilek, wizytowali 30 marca pracownicy socjalni z tzw. grupy roboczej. Matka Kamilka miała ich wpuścić do mieszkania. Szkołę poinformowała natomiast, że jej syn oparzył się herbatą. Dlaczego nikt nie pomógł wtedy zmaltretowanemu dziecku? Okoliczności tragedii wciąż są wyjaśnianie, a opinia publiczna czeka na pierwszy werdykt sądu w sprawie urzędniczej znieczulicy.
– Chłopiec był «niewidzialny» dla instytucji, które nadzorowały rodzinę. Nikt nic nie widział albo nie chciał widzieć. Chłopiec przychodził posiniaczony z pękniętą wargą i złamaną ręką do szkoły, uciekał z domu – stwierdza pan Piotr. – Do tej pory nikogo nie rozliczono – dodaje pan Artur.
Śledztwo Prokuratury Regionalnej w Gdańsku
Śledztwo w sprawie śmierci Kamilka prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku jeszcze się nie zakończyło. Zarzut zabójstwa przedstawiono Dawidowi B. (27 l.), czyli ojczymowi Kamilka. Matka chłopca usłyszała zarzut pomocnictwa w zabójstwie. Para przebywa w areszcie. Z kolei wujostwu i ich najstarszemu synowi przedstawiono zarzut nieudzielenia pomocy.
– Wujostwo, które widziało poparzonego Kamilka i nie reagowało, śmieje się w głos. Nie trafili do więzienia, a ich miejsce jest właśnie tam. Nawet mnie nie przeprosili, ale wiem, że przeprosiny Kamilkowi życia nie wrócą. Omijam ich szerokim łukiem – mówi pan Artur. Żadnemu z pracowników opieki społecznej nie spadł ani jeden włos z głowy. Mimo że pracownicy socjalni byli w domu Kamilka, dzień po tym, gdy został skatowany. Aż trudno w to uwierzyć, że nie widzieli poparzonego dziecka.
Ta sprawa wciąż jest żywa w sercu wielu Polaków. – Płaczemy, modlimy się i chcemy wierzyć, że jesteś szczęśliwy i bezpieczny w miejscu, gdzie nie ma cierpienia, bólu. Bo samotność już Tobie nie grozi – Piotr Kucharczyk zwraca się w przejmującym wpisie w mediach społecznościowych, przywołując tragiczną śmierć Kamilka.
«Wstyd wyjść na ulicę. Ludzie mówią, że mamy krew na rękach». Sąsiedzi zakatowanego Kamilka nie chcą tam mieszkać
Przyrodnia siostra skatowanego Kamilka: ciągle się obwiniam, że nie pomogłam szybciej
/23
Pierwsza rocznica skatowania Kamilka z Częstochowy.
/23
Pogrzeb Kamilka z Częstochowy. Przyjechały tłumy ludzi z całej Polski.
/23
Pogrzeb Kamilka z Częstochowy.
/23
Pogrzeb Kamilka z Częstochowy. Uczestnicy mieli białe róże.
/23
Ostatnia lekcja Kamilka. Zeszyt z wycinankami.
/23
Dom kaźni. Tutaj skatowany został Kamilek. Czekał na pomoc przez pięć dni.
/23
Dom przy ul. Kosynierskiej w Częstochowie. Skatowany Kamilek czekał na pomoc.
/23
Upiorna klatka schodowa i dziwi do mieszkania, gdzie ojczym skatował Kamilka.
/23
Okna do mieszkania Kamilka. Po śmierci chłopca ktoś strzelał w szyby.
/23
Grób Kamilka na cmentarzu Kule w Częstochowie.
/23
Magdalena B. (36 l.) matka Kamilka. Nie udzieliła pomocy skatowanemu dziecku.
/23
Dawid
/23
Pamięć o chłopczyku jest wciąż żywa. Grób Kamilka pełen zniczy i kwiatów.
/23
Grób Kamilka znajduje się na cmentarzu Kule w Częstochowie.
/23
Zeszyt Kamilka i ostatnia lekcja w jego życiu.
/23
Przed drzwiami przy ul. Kosynierskiej płoną znicze. Pojawiły się białe róże.
/23
Symboliczna data. Kamilek 29 marca był po raz ostatni w szkole.
/23
Zeszyt Kamilka z Częstochowy.
/23
Matka Kamilka Magdalena B. razem z mężem Dawidem B. wychowywała czwórkę dzieci.
/23
Drzwi do mieszkania, gdzie skatowano Kamilka.
/23
Przybory szkolne Kamilka.
/23
Piórnik i kredki Kamilka.
/23
Szkolny zeszyt Kamilka.