Pan Rafał zgłosił się na SOR szpitala w Limanowej z bólem gardła i ogólnym osłabieniem. Po przebadaniu został z niego wypisany z zaleceniami, ale do domu już nie dotarł. 44-latek ponownie trafił, tym razem z ulicy, do placówki, gdzie konieczna okazała się być jego reanimacja. Wkrótce potem mężczyzna zmarł.
Ogromna tragedia tuż po wypisie ze szpitala
Do tragedii w położonej w woj. małopolskim Limanowej doszło na początku tygodnia. 44-letni Rafał Gaik przybył na SOR miejscowego szpitala w poniedziałek wieczorem ze stosunkowo niegroźnymi objawami, a po tym, jak wykonano mu podstawowe badania, otrzymał wypis i skierował się do domu.
W tamtym czasie nikt jeszcze nie przypuszczał, że za moment dojdzie do prawdziwego dramatu. Mężczyzna bowiem nigdy nie przekroczył już progu swojego lokum, gdyż, jak podaje portal limanowa.in, jego stan gwałtownie pogorszył się jeszcze zanim dotarł on do celu.
«Chłopaki do wzięcia». Ryszard «Szczena» Dąbrowski zostanie bezdomny? Jego dom nagle zniknąłCZYTAJ DALEJ
Mężczyzny nie udało się uratować
Lokalny portal informuje dalej, że powodem złego samopoczucia 44-latka były poważne problemy z oddychaniem. Zanim więc wrócił do domu, ponownie trafił do placówki medycznej, ale tam nie dało się już mu pomóc i doszło do najgorszego.
Walka o życie pana Rafała skutkowała podjęciem wobec niego długiej reanimacji, jednak ta nie przyniosła zamierzonych efektów. Mężczyzna zmarł, pozostawiając pogrążonych w żałobie bliskich i osieracając trójkę dzieci.