O rozszerzeniu kontraktu na zakup pociągów poinformował w poniedziałek wieczorem na swoim profilu w serwisie X (dawniej twitter) marszałek województwa.
- Wspaniała wiadomość na koniec dnia, Pomorskie otrzymało dofinansowanie na zakup taboru kolejowego z Krajowego Planu Odbudowy – napisał Mieczysław Struk. — Dzięki tej decyzji zakupimy kolejne 10 elektrycznych zespołów trakcyjnych. Dostaniemy z KPO 84 proc. dofinansowania. Nowe EZT wjadą na pomorskie tory do końca przyszłego roku – dodał.
Oznacza to, że samorząd województwa w całości skonsumuje kontrakt zawarty w połowie ub. roku z Newagiem. W ten sposób liczba kupionych i zamówionych u nowosądeckiego producenta pociągów elektrycznych przekroczyła 50. Umowa przewidywała zakup jednego składu z opcją na 9, jeśli będzie możliwość sfinansowania ich z programu europejskiego.
Wcześniej, na wiosnę 2023 roku, Pomorskie zawarło z firmą miliardowy kontrakt na budowę 31 pociągów dla regionu i aglomeracji trójmiejskiej. 8 z nich już jeździ na SKM. Pociągi zapowiadane obecnie przez marszałka maja trafić na linie łączące region z metropolią.
- Przewidujemy, że ten tabor będzie obsługiwał m. in. połączenia w kierunku Smętowa – sprecyzował w komentarzu marszałek Struk.
Trakcja trakcji nierówna
To pomorska część trasy na magistralnej zelektryfikowanej linii do Bydgoszczy. Pociągi dołączą do 10 podobnych, również z Newagu, od kilku lat obsługujących ciąg Słupsk-Lębork-Trójmiasto-Tczew-Malbork-Elbląg. Co jednak z resztą w większości niezelektryfikowanego województwa?
Marszałek województwa pochwalił się w serwisie społecznościowym tylko jedną ważną wiadomością kolejową, która przyniósł poniedziałek. O uruchomieniu tzw. „bajpasu kartuskiego” nie napisał nic. Linia, która ma umożliwiać połączenie Kartuz z Gdańskiem podczas planowanej rządowej modernizacji przedwojennej magistrali węglowej, była gotowa już od kwartału. Przewozy ruszyły na niej bez specjalnego rozgłosu. Dlaczego tak późno? Branżowy serwis „Rynek Kolejowy” spekuluje, że powodem mogły być trudności ze skompletowaniem spalinowego taboru.
Urząd marszałkowski ma obecnie 27 spalinowych zespołów trakcyjnych, popularnie, choć nieprawidłowo, zwanych szynobusami. Ostatnia ich dostawa związana była z uruchomieniem ruchu w 2015 roku na Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Od tego czasu województwo nie zakupiło żadnego pociągu na niezelektryfikowane linie w regionie. Tymczasem bez przewodów nad torami pozostaje cały południowy zachód Pomorskiego. Jednak przy okazji zapowiedzi zakupu 10 pociągów elektrycznych po raz kolejny padły rytualne już stwierdzenia o wiodącej pozycji województwa w rozwoju komunikacji kolejowej.
Metropolia pompuje statystyki
- Warto przypomnieć, że nasze województwo jest najbardziej „kolejowym” regionem w Polsce, w 2023 roku pociągi w naszym regionie przewiozły 65,6 mln pasażerów. A statystyczny Pomorzanin odbywa średnio w ciągu roku 26 podróży koleją – najwięcej spośród wszystkich polskich regionów i więcej niż wynosi średni wskaźnik dla wszystkich krajów Unii Europejskiej – chwalił się marszałek Mieczysław Struk.
- Tyle, że blisko 45 mln z liczby pomorskich pasażerów to podróżujący trójmiejską SKM-ką. Sporą część z reszty stanowią pasażerowie cogodzinnych połączeń pendolino do Warszawy i dalej na południe oraz pociągów w kierunku Wrocławia przez Bydgoszcz i Poznań. Jeśli chodzi o prawdziwe przewozy regionalne wewnątrz województwa, mieścimy się w średniej krajowej a nawet poniżej niej. Również w innych parametrach, takich jak odległość do najbliższej stacji kolejowej, województwo jest bardzo zróżnicowane, podzielone na aglomerację trójmiejską i resztę pomorskiego świata, często w ogonie zestawień.
- Kolejowe eldorado – kolejowa pustynia
- Dobra oferta przewozowa dotyczy korzystających z lokalnych połączeń na wspomnianych magistralach a także na ciągu komunikacyjnym ze Szczecina przez Trójmiasto na Mazury i do Białegostoku. To na tę trasę przeznaczone było 10 pierwszych pociągów elektrycznych z Newagu, od 5 lat kursujących w relacji Słupsk — Elbląg. Również na połączenia wychodzące z Pomorskiej Kolei Metropolitalnej do Kartuz i Kościerzyny po przedwojennej magistrali węglowej, oczko w głowie pomorskich włodarzy, nie można narzekać. To tam głównie jeżdżą spalinowe pociągi kupowane do 2015 roku. Znośna sytuacja panuje na okalających zachód i południe województwa niezelektryfikowanych liniach łączących Szczecinek (już w Zachodniopomorskiem) ze Słupskiem i Chojnice przez Starogard Gd. z Tczewem.Pomiędzy tymi liniami znajduje się obszar kolejowego wykluczenia komunikacyjnego o powierzchni ok. jednej trzeciej województwa. Na początku lat 90. XX wieku ta okolica straciła trzy przecinające ją linie o długości niemal 190 km. W środku kaszubskiej pustyni kolejowej leży Bytów. W maju ub. roku minęło 30 lat od momentu, gdy dotarł tam ostatni pociąg pasażerski. Przedtem z Bytowa można było dojechać do Kościerzyny lub Chojnic przez Lipusz. Do Słupska można było dojechać z przesiadką w Korzybiu leżącym na szlaku ze Słupska do Szczecinka.Niedawno gmina Bytów opisała 3 dekady zabiegów o przywrócenie kolei 17-tysięcznemu ośrodkowi. Samorząd najniższego szczebla zrobił wszystko, co mógł, by pociągi wróciły do niegdyś 4-kierunkowego węzła kolejowego. Gmina przejęła też od PKP linię do pobliskiego Lipusza. Paradoksalnie, doprowadziło to do sytuacji, gdzie nikt: PKP, województwo ani samorząd gminny, nie czuje się odpowiedzialny, lub go nie stać, na podjęcie finansowych decyzji.