Sprawą pazernego misia z Zakopanego od kilku dni żyje cała Polska. Wszystko zaczęło się od nagrania aktorki Hanny Turnau. Kręciła na Krupówkach filmik dla swoich fanów. Niespodziewanie podszedł do niej «miś» opasany wielką szarfą z napisem «Zakopane» i zażądał pieniędzy. Wideo lotem błyskawicy obiegło internet, prowokując przy okazji dyskusję, jak rozpoznać prawdziwego misia z Zakopanego i ilu «złych misiów» jest na Krupówkach.
Cztery skóry misia z Zakopanego
Pan Marek pracuje w tym fachu od 13 lat. Kupił skórę od krajana, który przebierał się za białego miśka pod skocznią. W swojej kolekcji ma cztery skóry. – Każda nosi imię: Bartek, Dunaj, Dolina, a tę ostatnią nazwałem Krywań – opowiada pan Marek. Dodaje, że liczy się nie tylko ubiór, ale także kultura i kultywowanie tradycji. Pan Marek kocha góry i Zakopane. Ubolewa, że ginie taka piękna kultura. Zalewa ją chińska tandeta.
Po aferze z przebierańcem prawdziwy miś nie ma łatwego życia. – Tacy ludzie psują nam wizerunek. Jestem góralem z dziada pradziada. Całe życie pracowaliśmy i pracujemy, rodowitych górali zostało nas już niewiele procent – mówi Marek Zawadzki. Podkreśla, że z «chytrym misiem» żyli pokojowo. Nie wchodzili sobie w drogę.
Zawadzki nie kryje jednak oburzenia, tym co się zdarzyło. Zła informacja idzie w świat. Wszystko odbija się na nim i ludzie podpisują negatywne komentarze pod jego zdjęciami.
– Jestem wizytówką Zakopanego. Miś z Zakopanego obchodził w 2022 r. sto lat, napisano o nim książkę – dodaje dumny. Pan Marek wcielił się w białego misia z miłości do tradycji, a nie z pazerności. – Misiek zakopiański nie był żebrakiem, nie zaczepiał ludzi. Był powszechnie znany i szanowany, każdy chciał mieć z nim zdjęcie. Musiał gadać po góralsku, a skórę miał i ma kremową, taką jak podhalańskie owce – wyjaśnia pan Marek.
Opowiada, że przed wprowadzeniem tzw. parku kulturowego na Krupówkach było jak w Bangladeszu.
– Psy, zające, diabły i inne dziwadła paradowały po Krupówkach. Nie dało się przejść – wspomina. Po 2015 r., gdy zaczęły obowiązywać regulacje, zrobił się porządek, ale, jak się okazuje, do czasu. Naciągacze znowu omijają prawo, chodzą z plakietkami fundacji, przebierają się za miśki, owce, jak kto chce. I złą robotę robią miastu i góralom. Zaczepiają ludzi, potem idzie w świat, że górale są pazerni na dutki. Nie wiem, do czego to jeszcze dojdzie – kończy oburzony pan Marek.
Zawadzki nie kryje jednak oburzenia, tym co się zdarzyło. Zła informacja idzie w świat. Wszystko odbija się na nim i ludzie podpisują negatywne komentarze pod jego zdjęciami.
– Jestem wizytówką Zakopanego. Miś z Zakopanego obchodził w 2022 r. sto lat, napisano o nim książkę – dodaje dumny. Pan Marek wcielił się w białego misia z miłości do tradycji, a nie z pazerności. – Misiek zakopiański nie był żebrakiem, nie zaczepiał ludzi. Był powszechnie znany i szanowany, każdy chciał mieć z nim zdjęcie. Musiał gadać po góralsku, a skórę miał i ma kremową, taką jak podhalańskie owce – wyjaśnia pan Marek.
Opowiada, że przed wprowadzeniem tzw. parku kulturowego na Krupówkach było jak w Bangladeszu.
– Psy, zające, diabły i inne dziwadła paradowały po Krupówkach. Nie dało się przejść – wspomina. Po 2015 r., gdy zaczęły obowiązywać regulacje, zrobił się porządek, ale, jak się okazuje, do czasu. Naciągacze znowu omijają prawo, chodzą z plakietkami fundacji, przebierają się za miśki, owce, jak kto chce. I złą robotę robią miastu i góralom. Zaczepiają ludzi, potem idzie w świat, że górale są pazerni na dutki. Nie wiem, do czego to jeszcze dojdzie – kończy oburzony pan Marek.
Marek Zawadzki (65 l.) z Zakopanego broni honoru zakopiańskiego misia i górali.
/7
Afera z chytrym misiem lotem błyskawicy rozeszła się po sieci i wywołała powszechne oburzenie.