Andrei stał samotnie na cmentarzu w pobliżu grobu, który właśnie został pochowany. Osoby obecne na ceremonii pożegnalnej z jego zmarłą żoną Mariną pojechały już do domu. I Andriejowi trudno było oderwać wzrok od świeżego kopca ziemi! Mężczyzna westchnął ciężko i usiadł na ławce niedaleko świeżo pomalowanego płotu. Zaczął przyglądać się licznym wieńcom, które przynieśli krewni i przyjaciele, znajomi i współpracownicy jego zmarłej żony. Andriej spojrzał na tabliczkę z imieniem swojej Marinoczki i nie mógł uwierzyć, że już jej nie ma! Nie usłyszy już jej dźwięcznego, donośnego śmiechu, nie obudzi się pod jej delikatnymi dotknięciami, nie przytuli jej w talii.