Dwa psy umierały w męczarniach, a ich właściciele w ogóle się tym nie przejmowali. Bezdusznie czekali, aż zwierzęta, cierpiące na ataki padaczki, uderzające głową o ziemię, skonają. Jednego z czworonogów udało się uratować dosłownie w ostatniej chwili. Drugi kundelek skończył zakopany w foliowym worku.
O tej bulwersującej sprawie poinformowała Ekostraż na swoim profilu w jednym z mediów społecznościowych. Obok tej historii trudno przejść obojętnie. Trudno uwierzyć, że właściciele mogli zgotować takie piekło własnym zwierzętom. Na początku lutego Ekostraż interweniowała w Malczycach (woj. dolnośląskie). Dwa psy żyły tam w jednym kojcu. — Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, żył już tylko jeden. Drugi został szybko zakopany w ziemi na posesji. Oba psy zostały otrute. Ten jeszcze żywy leżał w konwulsjach, wyziębiony, z ograniczoną świadomością i konał. Na oczach właścicielki, która nie zrobiła niczego, żeby mu pomóc. Zdziwiło ją nawet nasza sugestia, że coś powinna zrobić – opowiada osoba z Ekostraży.
Malczyce. Dwa otrute psy, jeden skonał
Pies został natychmiast odebrany. Wszyscy byli przekonani, że biedne zwierzę umrze. Rokowania były fatalne, ale stał się cud! Ci, którzy go uratowali, mówią, że tylko tak można nazwać fakt, że zwierzę żyje i jest sprawne. Nie było łatwo i tanio. Leczenie chorego czworonoga pochłonęło ok. 10 tys. zł. Przez wiele dni kundelek utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej, miał utrwalone napady padaczki, był bardzo słaby. — Drugiego otrutego psa właściciele po śmierci w męczarniach zakopali w foliowym worku na posesji — Ujawniliśmy miejsce ukrycia zwłok, skierowaliśmy na sekcję i toksykologię – informuje Ekostraż.
Właścicielce psa za otrucie zwierząt i nieudzielnie im pomocy grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
/3
Dwa psy konały w męczarniach.
/3
Jednego udało się ocalić.
/3
Psy zostały otrute.