Liza w sobotę spotkała się ze znajomymi. Przez cały wieczór doskonale się bawili. Nikt nie przypuszczał, że to będzie ich ostatnie spotkanie. Nad ranem dziewczyna oznajmiła, że wraca do domu i… wybrała się pieszo do swojego mieszkania.
Idąc spokojnie ulicą, nawet przez myśl jej nie przeszło, że zaraz zostanie zaatakowana. Skręciła w ulicę Żurawią i wtedy rozegrał się prawdziwy horror.
Gwałciciel z Warszawy czekał na ofiarę
Dorian S. czekał na Lizę. Był przygotowany do tego napadu, według ustaleń śledczych potrzebne mu były pieniądze. Włożył na głowę kominiarkę, wyciągnął z kieszeni wielki nóż, podbiegł i przystawił jej go do gardła. Zaciągnął ją do pobliskiej bramy przy ul. Żurawiej 45, przycisnął do krat i zaczął dusić. 25-latka próbowała się bronić, ale on był silniejszy. Trwało to ok. 20 minut.Dalej akcja rozgrywała się pod kamienicą z numerem 47. Tam bandzior zgwałcił nieprzytomną Lizę, okradł i zostawił na schodach. Liza leżała tam przez kilkadziesiąt minut. Znalazł ją dopiero ochroniarz, który szedł do pracy na poranną zmianę. To on wezwał pogotowie i policję. Nieprzytomna dziewczyna, w bardzo ciężkim stanie została zabrana do szpitala i trafiła na oddział intensywnej terapii. Lekarze przez kilka dni walczyli o jej życie. Niestety w piątek przed południem zmarła.
Policjanci natychmiast zabezpieczyli wszystkie dowody w tej sprawie. Sprawdzono też nagrania z monitoringu. Specjalna grupa błyskawicznie ustaliła, kim jest podejrzany i gdzie mieszka. Jeszcze tego samego dnia policjanci dopadli go, gdy wychodził z bloku. Był zaskoczony, ale nie stawiał oporu. We wtorek został doprowadzony do prokuratury i usłyszał zarzuty. Teraz grozi mu nawet dożywocie za zabójstwo.
/5
Zwyrodnialec usłyszał zarzuty i trafił na 3 miesiące do aresztu.
/5
Sprawca był okrutny. Po bestialskim ataku rozrzucił jej rzeczy po ulicy.
/5
Dorianowi S. grozi nawet dożywocie.
/5
Śródmiejscy policjanci natychmiast namierzyli zwyrodnialca.