Śledczy praktycznie od początku byli pewni, że to Marian S. (†61 l.) stoi za tragedią rodziny z Zalasewa. To on zabił żonę Joannę (†55 l.) oraz adoptowane dzieci Jerome’a (†9 l.) i Sunny (†14 l.), a potem podpalił dom i popełnił samobójstwo.
Ogień w budynku w podpoznańskim Zalasewie wybuchł w nocy z 10 na 11 października 2022 r. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, szybko doszli do wniosku, że nie był to zwykły pożar. Po ugaszeniu ognia wewnątrz znaleziono cztery ciała. Żmudne śledztwo pozwoliło ustalić, że kobieta i dzieci zostały zabite tłuczkiem do mięsa, a ojciec-morderca założył sobie worek na głowę. Motyw dramatu sprawca zabrał ze sobą na zawsze.
Zalasewo. Rodzina nie żyje, pogorzelisko nie zniknęło
Ofiary i ich kat bardzo długo czekali pochowanie. Nikt z rodziny nie był chętny, by zająć się pogrzebem. W końcu prawdopodobnie zrobił to brat Mariana S. Od tego momentu mijały jednak kolejne miesiące, a na posesji rodziny nic się nie zmieniało. — Brat Mariana był tu w styczniu, ale nie pozwolono mu wejść. Pojawił się ponownie niedawno, ale zabrał tylko na lawetę dwa samochody. Pytałam, dokąd, to powiedział, że do Niemiec – mówi «Faktowi» pani Eugenia, jedna z sąsiadek zmarłej rodziny.
Przyznaje, że przy zgliszczach ciężko się żyje.
Teraz już trochę się przyzwyczaiłam, ale na początku był to koszmar. Chciałam nawet sprzedać dom, ale pewnie przez to pogorzelisko nikt nie chciał kupić. Proszę spojrzeć, tam nawet pranie wywieszone do wyschnięcia wciąż wisi…
Jak długo zgliszcza po pożarze w Zalasewie będą straszyć sąsiadów?
Najgorsze jest to, że prawdopodobnie jeszcze długo, może nawet przez kilka lat, nic się w tym miejscu nie zmieni. Pani Eugenia mówi, że dowiedziała się, że gmina nie może nic zrobić, bo toczy się postępowanie spadkowe. — I to w trzech krajach: Polsce, Niemczech i USA, gdzie mieszka brat Joanny, o którym nikt nie wiedział – podsumowuje sąsiadka. Dopóki nie będzie wiadomo, kto dziedziczy majątek, nikt nie ma prawa zdecydować, co ze spalonym domem. — A tu jak tylko mocniej zawieje, to fragmenty konstrukcji lecą na podwórko — podsumowuje pani Eugenia.
Gdzie szukać pomocy w sytuacjach kryzysowych?
Jeśli potrzebujesz natychmiastowej pomocy, możesz się zgłosić do Ośrodków Interwencji Kryzysowej (OIK), które są w każdym większym mieście. Możesz tam otrzymać pomoc psychologiczną, prawną, materialną. Część OIK-ów jest czynna całą dobę i np. prowadzi noclegownie. POMOC jest bezpłatna! Nie musisz mieć ubezpieczenia.
Jeśli masz uporczywe i silne myśli samobójcze, możesz się także zgłosić do każdego szpitala psychiatrycznego. Tam również nie jest potrzebne ubezpieczenie zdrowotne. W sytuacjach nagłych (o ile powiesz, że to sprawa pilna) lekarz musi Cię przyjąć tego samego dnia.
Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla młodzieży: 116 111. Dorośli mogą korzystać z bezpłatnego kryzysowego telefonu zaufania 116 123. Obie linie są czynne całodobowo, siedem dni w tygodniu.
Spis organizacji pomocowych i więcej informacji znajdziesz na stronie www.samobojstwo.pl.
/16
Pani Eugenia, sąsiadka zmarłej rodziny wciąż mieszka przy pogorzelisku.
/16
Po tragedii ludzie przynosili kwiaty, znicze i maskotki.
/16
Z domu po pożarze niewiele zostało.
/16
Ogień objął praktycznie cały budynek
/16
Rozszalałe płomienie opalnowali dopiero strażacy.
/16
Dom wygląda tak do teraz.
/16
Sąsiadka zmarłej rodziny, pani Eugenia.
/16
Ogień podłożył ojciec rodziny.
/16
Strażacy pojawili się na miejscu.