Kiedy Nina została pochowana, jej ojciec, nie mogąc sobie poradzić ze stratą, postanowił umieścić w trumnie kamerę wideo. Nie wiedział, dlaczego to zrobił, ale czuł, że coś w środku go do tego popychało. Jeszcze tej samej nocy, nie mogąc tego znieść, włączył nagranie, drżącymi rękami wciskając przycisk odtwarzania. Kamera początkowo pokazywała tylko ciemność i ciszę, ale wkrótce na ekranie pojawił się ledwo zauważalny cień.
Po chwili rozległ się cichy dźwięk, jakby ktoś się poruszał. Zamarł, obserwując, jak postać leżąca w trumnie nagle się podnosi, a przed kamerą pojawia się twarz Niny. Otworzyła oczy, spojrzała prosto w obiektyw i szepnęła: „Tato, ja żyję…”. Ojciec wzdrygnął się, nie wierząc własnym oczom i słysząc w uszach bicie własnego serca. Wziął telefon i natychmiast pobiegł wezwać pomoc, zdając sobie sprawę, że to, co się stało, nie było śmiertelną ucieczką, ale strasznym błędem, który można jeszcze naprawić.