Nikt nie wie, w którym momencie losu wybije ta fatalna godzina i co dokładnie zabierze nas ze świata ziemskiego w nieznany nam świat rzeczywistości. A jednak są na świecie ludzie, którzy znają ten okres. Tajemnicza i niezrozumiała intuicja pozwala odkryć tajemnicę kryjącą się za siedmioma pieczęciami.
„Zeszłego lata ja i mój mąż przyjechaliśmy do miasta, w którym się urodziłam i wychowałam, aby przez jakiś czas mieszkać z rodzicami” – pisze w swoim liście czytelniczka Inna P. z Samary. — Któregoś dnia, stojąc na balkonie i patrząc na krajobraz z widokiem na Wołgę, nagle powiedział: „Czy uwierzysz, że tu umrę?” Oczywiście zaskoczyło mnie to pytanie — mój mąż był całkowicie zdrowy. Ale kilka tygodni później nagle zmarł z powodu złamanego serca.
Istnieje wiele podobnych przykładów. Amerykańscy lekarze William Green, Stefan Goldstein i Alex Moss badając zjawisko śmierci, zbadali tysiące historii przypadków pacjentów, którzy zmarli nagle. Z ich danych wynika, że większość ludzi miała przeczucia swojej śmierci. Co prawda ich przewidywanie nie polegało na proroczych wypowiedziach ani wcześniejszych przygotowaniach do pogrzebu, ale na szczególnym stanie psychicznym i często na chęci uporządkowania swoich spraw. Okazuje się, że wiele osób na krótko przed śmiercią doświadcza stanu depresji, który może trwać od tygodnia do sześciu miesięcy. Lekarze sugerują, że przyczyną tej dziwnej melancholii są zmiany hormonalne w organizmie. A psychologiczną funkcją pozornie bezprzyczynowego przygnębienia jest przygotowanie centralnego układu nerwowego na nieuniknione odejście z życia.
Wersja ta koresponduje z podzielaną przez wielu badaczy opinią, że śmierć jest po prostu przejściem świadomości do innej formy istnienia, na energetyczną płaszczyznę istnienia. W przeciwnym razie po co organizmowi takie „przygotowanie psychologiczne”? Przecież nie chodzi tylko o to, żeby się dowiedzieć: wkrótce wszystko się skończy raz na zawsze? Jaka jest dziwna zdolność ludzi do przewidywania śmierci? Odpowiedź na to pytanie daje Tybetańska Księga Umarłych. Według wierzeń Wschodu człowiek jest istotą składającą się z dwóch rodzajów materii: gęstej i subtelnej. Gęsta materia tworzy fizyczne ciało człowieka. Subtelne kształtuje jego duchową naturę, w szczególności subtelne ciało niewidoczne dla zwykłego wzroku — rodzaj skorupy duszy. Śmierć to nic innego jak oddzielenie ciała subtelnego od ciała fizycznego. Ciało subtelne ma swoją własną aurę, którą jasnowidze mogą zobaczyć. Promieniowanie tej aury pozwala określić stan zdrowia danej osoby.
Aurodiagnostyka jest od dawna stosowana w leczeniu psychicznym. Osoby posiadające wzrok astralny potrafią przewidzieć śmierć danej osoby na podstawie swojej aury. Ale dlaczego dana osoba otrzymuje to straszliwe przeczucie? Czy natura nadała jakieś znaczenie temu sygnałowi? Jest na ten temat jedna interesująca hipoteza.
Naukowcy od dawna znają fakt odkryty podczas badań laboratoryjnych: przed śmiercią komórki żywego organizmu wydzielają nagłe uwolnienie promieni radioaktywnych. Polski fizyk Janusz Sławiński zasugerował, że ten strumień fal, mając dość potężny charakter, jest w stanie wychwycić informacje o życiu umierającego stworzenia, w tym zachować fragmenty świadomości i pamięci. Czy nie taki jest główny cel ostatniego sygnału umierających komórek? Wszystkie nauki duchowe mówią także o kontynuacji życia po śmierci. Aura, która znika przed śmiercią, jak każdy rodzaj materii kosmicznej, nie rozpływa się bez śladu w przestrzeni. Wraz z kompleksem energetycznym człowieka (ciałem subtelnym) przenosi do innego świata wszelkie informacje o umierającej istocie, czyli jej świadomość. Umiera tylko ciało fizyczne, ale świadomość nadal istnieje jako skrzep energii. Promieniowanie radioaktywne z tkanki biologicznej w chwili śmierci najwyraźniej daje ciału subtelnemu ostateczny impuls, wysyłając nieśmiertelną duszę w bezkres Wszechświata.