Nawet nie zauważyłem, jak to się wszystko zaczęło. Działo się to niezauważenie, jakoś pomiędzy śniadaniem a obiadem, pomiędzy zakupami spożywczymi a wieczornymi rozmowami. Olya i ja mieszkamy razem od pięciu lat i zawsze myślałem, że wszystko jest z nami w porządku. Byliśmy taką typową parą — nie idealną, ale całkiem szczęśliwą. Jednak coś się zmieniło.
Pewnego wieczoru, po długim dniu w pracy, wróciłem do domu. Ola jak zwykle była w domu i przygotowywała obiad w kuchni. Ale gdy tylko wszedłem do mieszkania, zrobiło mi się zimno i to nie z otwartego okna. Nawet się nie odwróciła, nie powiedziała „cześć” – nic. To zdarzało się już wcześniej, ale wtedy nie przywiązywałem do tego żadnej wagi.
«Jak się masz?» – zapytałem, próbując przerwać ciszę.
– W porządku – odpowiedziała, nie odrywając wzroku od pieca.
Jej odpowiedź była sucha i krótka. Zabolało mnie to, ale znowu udawałam, że wszystko jest w porządku. Trwało to jeszcze kilka dni, aż zdałam sobie sprawę, że ta „normalność” stała się naszą nową rzeczywistością. Olya była odległa, jakby żyła w jakimś innym świecie, w którym mnie nie było.
Po tygodniu nie wytrzymałem. Ta cisza doprowadzała mnie do szału. Przypomniałam sobie, jak wcześniej mogliśmy rozmawiać godzinami, omawiać wszystko: filmy, książki, plany na przyszłość. A teraz powstał między nami mur, którego nie mogłam przebić.
– Chcesz w ogóle porozmawiać? – zapytałem pewnego wieczoru, gdy siedziała na kanapie z telefonem w dłoniach.
Ola powoli podniosła wzrok, spojrzała na mnie i jakby ważąc każde słowo, odpowiedziała:
– Nie wiem, co powiedzieć.
Te słowa uderzyły mnie mocniej niż jakiekolwiek oskarżenie czy krzyk. Nie wiesz, co powiedzieć? Jak możesz nie wiedzieć, co powiedzieć mężowi po pięciu latach bycia razem?
– Czy możesz mi powiedzieć, co się dzieje? – Nie poddałem się.
Ola pomyślała przez chwilę, po czym wypuściła powietrze:
„Wydaje mi się, że żyjemy równolegle. Jesteśmy blisko, ale to tak, jakbyśmy nie byli razem.”
Te słowa dały mi do myślenia. Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz byliśmy naprawdę razem i robiliśmy coś, co sprawiało nam radość. Nagle dotarło do mnie, że jej słowa były prawdą. Naprawdę przestaliśmy być parą, którą byliśmy kiedyś, dawno temu.
Po tej rozmowie stwierdziłam, że muszę coś zmienić. Zacząłem spędzać więcej czasu z Olyą, próbując odzyskać utraconą intymność. Proponowałam wyjście do kina, wspólne gotowanie obiadu, podróże. Ale za każdym razem, gdy próbowałem, wydawało się, że zamyka się w sobie.
Była tutaj fizycznie, ale jej dusza i emocje były gdzieś daleko. Im bardziej się starałam, tym bardziej czułam, że to wszystko nie pomaga. Ogarnęła mnie rozpacz. Co zrobiłem źle? Gdzie to zgubiłem?
Pewnego wieczoru, kiedy wróciłem z pracy, zauważyłem, że nie ma jej w domu. To było dziwne, bo zwykle o tej porze zawsze jest w domu. Wybrałem jej numer, ale nie odebrała. Wreszcie, godzinę później, wróciła, ale na jej twarzy nie było ani krzty emocji. Zapytałem, gdzie jest, ale odpowiedziała krótko:
«Pieszy.»
Byłeś na spacerze? O dziesiątej wieczorem?
Następnego dnia, kiedy Olya znów wyszła, postanowiłem działać. Nie mogłam już dłużej znieść tej ciszy, nie mogłam udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy tak nie było. Postanowiłem z nią szczerze porozmawiać, dowiedzieć się co się naprawdę dzieje.
Kiedy wróciła, czekałem na nią w salonie.
„Olya, musimy porozmawiać” – zacząłem, starając się zachować spokój.
Usiadła w milczeniu naprzeciwko i spojrzała na mnie. W jej oczach nie było poczucia winy ani strachu – jedynie chłód.
– Czy już mnie nie kochasz? – zapytałem bezpośrednio.
Milczała przez kilka sekund, po czym powiedziała:
«Nie wiem.»
Jej słowa poraziły mnie do żywego. Nie wiem? Jak możesz nie wiedzieć? Ale najgorsze nie było to, że to powiedziała. Najgorsze było to, że nagle zdałem sobie sprawę, że sam nie wiem, czy ją kocham.
Po tej rozmowie bez słowa poszłam spać. Leżałem w ciemności i zastanawiałem się, jak dotarliśmy do tego punktu. W mojej głowie kłębiły się pytania: Czy miłość może po prostu zniknąć? Co zrobić, jeśli uczucia osłabną?
Rano obudził mnie dźwięk jej kroków. Olya zbierała swoje rzeczy. W milczeniu wkładała ubrania do walizki, a ja po prostu stałem i patrzyłem na nią, nie mogąc jej powstrzymać.
„Oboje wiedzieliśmy, że to nadchodzi” – powiedziała cicho, nie patrząc na mnie.
I wtedy zdałem sobie sprawę, że miała rację. Już dawno przestaliśmy być dla siebie ludźmi, którymi byliśmy kiedyś. Ola zamknęła walizkę, spojrzała na mnie ostatni raz i wyszła z mieszkania.
Kiedy drzwi się zamknęły, usiadłem na sofie i poczułem dziwny spokój. Tak, to bolało, ale było słuszne. Nie byliśmy już tym, kim byliśmy wcześniej. I może teraz oboje będziemy mieli szansę zacząć od nowa.
Minęło kilka miesięcy od wyjazdu Olyi. Czasami łapię się na tym, że myślę, że tęsknię za czasami, kiedy byliśmy szczęśliwi. Ale rozumiem też, że życie toczy się dalej i czasami rozstanie jest jedynym sposobem, aby pójść do przodu. Oboje zasługujemy na to, aby być z tymi, którzy mogą nas uszczęśliwić.
Czasami, aby odnaleźć siebie, trzeba pozwolić odejść komuś innemu.