Grupa naukowców postanowiła przeprowadzić niezwykły eksperyment: zainstalować wewnątrz trumny kamerę, aby badać procesy zachodzące po pochówku. Był to odważny i innowacyjny projekt, którego celem było zrozumienie zmian fizycznych i procesów mikrobiologicznych. Starannie przygotowali sprzęt, złożyli go w specjalnie przygotowanej trumnie i zakopali w odosobnionym miejscu. Wszystko było gotowe do rozpoczęcia nauki.
Po kilku dniach oczekiwania, kiedy nadszedł czas włączenia aparatu i zobaczenia wyników, naukowcy zgromadzili się wokół monitora. Początkowo na ekranie pokazywała się tylko ciemność, ale stopniowo obraz zaczął się rozjaśniać. To, co zobaczyli, sprawiło, że zamarli z przerażenia. W komorze widoczne były nienaturalne ruchy i dziwne cienie, jakby coś poruszało się w trumnie. Ale najbardziej przerażające było to, że z głębi ciemności powoli wyłaniała się blada, zniekształcona twarz, patrząca prosto w obiektyw.
W chwili, gdy naukowcy zdali sobie sprawę, co ich czeka, krzyknęli z przerażenia. Twarz w celi była zbyt realna, jakby nie była tylko duchem lub sztuczką światła, ale czymś żywym, ale pozbawionym ludzkiej duszy. Kamera nagle zaczęła emitować nienaturalne dźwięki, przypominające stłumione jęki czy szepty. Wywołało to panikę wśród badaczy, którzy natychmiast wyłączyli sprzęt, nie chcąc widzieć ani słyszeć kolejnej sekundy.
Ale nawet gdy ekran zgasł, uczucie grozy nie opuściło ich. Pytania o to, co faktycznie widzieli i jak to naukowo wytłumaczyć, pozostały bez odpowiedzi. Niektórzy z nich zaczęli wątpić, czy w ogóle należało rozpoczynać ten eksperyment. Mistycyzm i nauka przeplatały się w tym momencie, pozostawiając naukowców w stanie szoku i głębokiego niepokoju.