Maks cały dzień siedział w namiocie.
Na przemian przepełniała go duma i rozczarowanie.
Ten weekend został uznany za weekend rodzicielski na Obozie Harcerskim. Jednak, szczęśliwie, zaczęło padać. Ze względu na błoto można było tam dojechać jedynie traktorem, a wielu rodziców ostrzegało organizatorów, że nie przyjadą. Jednak mama Maxa nic nie zadzwoniła ani nie napisała. Jednak i tak nie dotarłaby tutaj swoim zwykłym samochodem.
Max z jednej strony czekał, aż mu powiedzą, że mama się z nim skontaktowała i powiedziała, że jej tam nie będzie, a z drugiej strony miał nadzieję, że może jeszcze zdecyduje się jakoś tam dotrzeć. Można było zostawić samochód przy zjeździe z autostrady i stamtąd przejść około dwunastu kilometrów przez błoto. Było to możliwe, ale czy ona by tego chciała? A Max tak bardzo chciał jej opowiedzieć, jak wczoraj na kolejnej próbie harcerskiej dumnie wsunął rękę po łokieć w mrowisko i trzymał ją tam całe półtorej minuty, co pobiło rekord. Ciąg dalszy w filmie.