Mały chłopiec błąkał się ulicą, nie wiedział z kim się połączyć, bo w sierocińcu w ogóle nie było życia i wtedy zobaczył starszą kobietę, która jakoś niosła swoje torby ?” – podbiegł do niej. „Och, dziękuję, synu”. Pomóż, oczywiście – powiedziała i podała mu swoje torby.
Dotarli do wejścia, chłopak zapytał, jak daleko trzeba się wspiąć. „Nie, jestem na pierwszym piętrze” – odpowiedziała. „No dobrze, w takim razie weź torby” – podał jej kilka monet. „Przykro mi, kochanie.” „ale już nie” – odpowiedziała babcia i weszła do wejścia. Chłopiec biegał wszędzie, błagając, nie wiedział, dokąd iść, bo tak naprawdę nie było tam nic do roboty sierocińcu i nie mógł zarabiać pieniędzy. Dlatego ciągle uciekałem.
Ale coś się stało, że kilka dni później znowu zobaczył tę babcię.
Szła i miała już w rękach tylko jedną paczkę, a chłopak, żeby z nią porozmawiać, podbiegł do niej, wziął tę paczkę i razem poszli do jej wejścia.
- Powiedz mi, dlaczego cały czas chodzisz tu sam? — zapytał ją.
„Nie wiem, tak się składa, że nie ma nikogo innego i tylko ty chcesz pomóc i pomagasz” – powiedziała mu kobieta.