W zeszłym tygodniu w mediach pojawiła się informacja o 15-letnim Sebastianie z Krakowa, który od lat – razem ze swoją matką – ma spędzać noce pod gołym niebem. Sprawę nagłośnił poseł Lewicy, Łukasz Litewka. Teraz na jaw wychodzą jednak nowe fakty, które zmieniają wydźwięk historii.
Kazus 15-letniego Sebastiana był tak samo tajemniczy, jak i szokujący. Zaczęło się od tego, że chłopak wysłał do posła Lewicy Łukasza Litewki list, w którym napisał, że od kilku lat razem z mamą mieszkają pod chmurką. Pisał, że nie mają dachu nad głową i nikt o tym nie wie. Nastolatek twierdził, że nawet w szkole się tym nie interesują, a kiedy mamie uda się zatrudnić dorywczo na chwilę, opłacają nocleg w hostelu.
Poruszająca korespondencja Sebastiana. „Nie wytrzymuję łez mamy”
„Ja już nie wytrzymuje mamy łez i tego wszystkiego. Bardzo chce ją zrobić szczęśliwą” – pisał w liście Sebastian. Poseł Litewka w social mediach opublikował całą korespondencję, a także link do publicznej zbiórki dla chłopaka i jego mamy. Udało się zebrać prawie 730 tysięcy złotych. Polityk informował, że kwota zostanie przeznaczona na nowe ubrania dla chłopaka i jego mamy oraz na opłacenie ich rachunków.
Internautom jednak zapaliła się czerwona lampka. Jak to możliwe, że od tak długiego czasu nikt nic o tej sprawie nie wiedział? Skoro nastolatek nocował na dworcu, nikt tam nie zwrócił na to uwagi? Dlaczego wcześniej nie udzielono rodzinie pomocy?
W szkole chłopaka zapanowała konsternacja – nauczyciele nie dawali wiary narracji Łukasza Litewki. Byli zaskoczeni tym, że chodzi o Sebastiana, który nigdy nie sprawiał problemów, skończył też szkołę z wzorowymi wynikami, angażował się w wolontariat. Nigdy miał nie dać znać o tym, że czegokolwiek mu brakowało.
Poseł Litewka jeszcze w piątek potwierdzał Onetowi informacje, że Sebastian i jego mama nie mieli dachu nad głową. — Ostatnio spali na przykład na dworcu – mówił dziennikarzom poseł. Polityk jednak mówiąc o tym, jak wyglądały ostatnie tygodnie i lata wspomnianej rodziny, był bardzo oszczędny, zasłaniając się dobrem syna i matki.
Co na to MOPS? „Nie mieliśmy sygnałów”
Internauci o znieczulicę oskarżali także MOPS. Pytali, jak to możliwe, że instytucja nie zareagowała na doniesienia o nocach spędzanych pod chmurką czy na dworcu? W piątek jednak Agnieszka Pers, rzeczniczka krakowskiego MOPS-u, odpowiedziała dziennikarzom na to pytanie wprost. – Nigdy wcześniej nie mieliśmy sygnałów od tej rodziny, by potrzebowali pomocy – stwierdziła. Dodała, że mamie i Sebastianowi MOPS zaoferował pomoc.
Gdy sprawą żyła i bulwersowała się cała Polska, urzędnicy z Krakowa zaprosili mamę Sebastiana na spotkanie. — Zaoferowaliśmy im pomoc — potwierdza w rozmowie z Onetem Agnieszka Pers. Jest jednak bardzo oszczędna w słowach, bo sprawa dotyczy prywatnych osób i MOPS nie może informować o jej szczegółach. Formalnie w takich przypadkach pomoc społeczna może zaoferować tymczasowy dach nad głową w noclegowni oraz zapewnić posiłki. Agnieszka Pers mówi tylko, że nadal czekają na to, czy rodzina zdecyduje się przyjąć pomoc krakowskiego MOPS-u.
Źródło Onetu miało poinformować dziennikarzy, że „Sytuacja tej rodziny nie jest tak dramatyczna, jak ją przedstawiono”. – Rodzina nie zgłaszała się o pomoc do MOPS-u, a gdy teraz ją zaoferowano, matka chłopca stwierdziła, że jej nie potrzebują – mówił informator.
O tym, że rodzina nie spędzała nocy na dworcu mówią także ochroniarze. – Na pewno nie spali tu w hali dworca. Ona jest całą noc otwarta, ale żeby tu przebywać, trzeba mieć ważny bilet kolejowy. Pilnujemy tego – podkreślił jeden z nich. Reporterzy Onetu pokazali także zdjęcia rodziny paniom z dworcowych sklepików i bywającym tam osobom w kryzycie bezdomności. Nikt rodziny nie kojarzył i nie widział ich wcześniej.
Litewka: Historia zweryfikowana, Sebastian dostanie wsparcie
Poseł Litewka jednak nadal ma twierdzić, że zanim udostępnił korespondencję od Sebastiana, jego współpracownicy zweryfikowali historię. – Sebastian napisał prawdę – mówił poseł Litewka. Stwierdził, że rodzina nie prosiła dotychczas o wsparcie, bo „mama Sebastiana wstydzi się tego, do jakiej sytuacji doprowadziła. To hamowało ich przed poproszeniem o pomoc”. – Sebastian miał w pewnym momencie dosyć spania na dworcu, nie mógł tego znieść i dopiero wtedy zgłosił się do nas po pomoc – dodał.
Chłopak otrzyma od Litewki zestaw książek, laptop, garnitur oraz wszystkie rzeczy, które będą mu potrzebne w nowej szkole. Do uzyskania pełnoletności – czyli przez kolejne trzy lata – będzie miał opłacony wynajem mieszkania, w którym zamieszka z mamą.
„W wieku 18 lat odwiedzimy Sebastiana i przekażemy resztę kwoty. Dorosłemu Sebastianowi, namówimy go, by kupił sobie mieszkanie, by opłacił studia i by żył i realizował swoje marzenia. To będzie długa podróż, ale mam nadzieję, że piękna” — napisał poseł w swoich mediach społecznościowych.