Moje pierwsze wspomnienie związane z Wielkanocą wiąże się z czymś zakazanym i policjantami. To były lata 70., Ługańsk, gdzie wtedy mieszkałem. Od wieczoru poprzedzającego Wielkanoc Kościół Piotra i Pawła na naszym terenie został otoczony oddziałem milicji…
Moje pierwsze wspomnienie związane z Wielkanocą wiąże się z czymś zakazanym i policją. To były lata 70., Ługańsk, gdzie wtedy mieszkałem. Od wieczoru poprzedzającego Wielkanoc Kościół Piotra i Pawła na naszym terenie został otoczony oddziałem milicji. Stanęli w zwartym kręgu i do nabożeństwa przyjmowani byli tylko starsi ludzie. Jednak poza nimi nikt się nie spieszył. Jak wyjaśnili mi rodzice, chodzenie do kościoła oznacza szkodzenie swoim sprawom osobistym.
Mój chrześniak powiedział mi: „Przykro mi, Sanya, nie poszliśmy do kościoła, kiedy byłeś ochrzczony. Baba Vira, sąsiadka, wzięła cię w ramiona i zaniosła do środka. To jest ten, którego ochrzciłeś”.
Dorastałem w latach 80. i chciałem odpokutować. Szalała pierestrojka — można było swobodnie chodzić do kościoła, nie było już granic policyjnych, modne stały się śluby. Kiedy myślałem o tym, za co powinienem odpokutować, ojciec przyspieszył tę procedurę, pytając: „Oglądasz telewizję?” „Patrząc, oczywiście” – odpowiedziałem, nie rozumiejąc sensu, i usłyszałem: „Już grzesznik!” To koniec pokuty.
Od razu pobrało się osiem par. Batyushka pomylił imiona i obrączki, a po ceremonii nalał szampana do kieliszków ślubnych właśnie w kościele.
Wydało mi się to dzikie. Zamiast tego butelki z wódką i stoły z jedzeniem na cmentarzu, a zwłaszcza w Wielkanoc, wyglądały naturalnie – tak to ustalono w Donbasie. Wszyscy przyjmowali chrzest – całowali się i obdarowywali nawzajem na grobach swoich bliskich. Niektórzy zapili się do połowy na śmierć, by zmartwychwstać następnego ranka.
Po przybyciu do Kijowa postanowiłem zrobić zdjęcie w Wielkanoc na cmentarzu, jak w mojej ojczyźnie, i zdziwiłem się, że nikogo tam nie ma.
W pierwszej dekadzie XXI wieku Ojcowie w telewizji zaapelowali o upamiętnienie zmarłych w tydzień po Wielkanocy – na Czerwonym Wzgórzu, jak nazywano tydzień pamięci. Ludzie posłuchali i zaczęli chodzić zarówno na Wielkanoc, jak i do Grobow. Tam, na cmentarzu, wszyscy się spotkali i spotykają jeszcze za życia.