O śmierci brata zgłoszono w Pierwszym Ochotniczym Szpitalu Mobilnym im. Mikołaja Pirogowa.
Wczoraj zmarł nasz brat Serhij Maestro. Jeden z tych, którzy osiem lat temu stworzyli PDMSh. Już miał wrócić do nas na front, ale los zdecydował inaczej…” – czytamy w wpisie szpitala na Facebooku.
Jak podaje lokalna publikacja RIO Berdychiv, Serhij na krótko wrócił do domu, do rodziny i wkrótce musiał ponownie wrócić na front, gdy w dwupiętrowym prywatnym domu, w którym mieszkała rodzina, wybuchł pożar. Jak poinformowało Państwowe Pogotowie Ratunkowe, wieczorem właściciel przetopił zainstalowany na pierwszym piętrze kocioł, którego metalowy komin prowadził do kanału dymowego uszkodzonego kominka.Rodzina spała na drugim piętrze. W środku nocy Siergiej obudził żonę i powiedział, że w domu wybuchł pożar, a droga po schodach na piętro została już odcięta. A w pokoju obok było dwoje dzieci. Kobieta z 12-letnim synem zdołała wydostać się z zadymionego domu, skacząc z balkonu do samochodu. Siergiej natomiast pospieszył na poszukiwania swojej 9-letniej córki, której wśród dymu nie udało się od razu odnaleźć.
Ratownicy znaleźli martwego ojca i córkę w różnych miejscach domu. Jak podaje lokalna publikacja, w ostatnich latach rodzina Grabarczuków mieszkała w domu zbudowanym na miejscu osady ich dziadka we wsi Ozadivka. „Dzieci chodziły tu do szkoły, były znane i kochane przez wszystkich mieszkańców wsi. I tak wiadomość o strasznej tragedii wstrząsnęła wczoraj całą wioską.” Serhij do 2014 roku był odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą, jego hobby było pilotowanie małych samolotów, ale od początku rosyjskiej agresji został ochotnikiem i uczestnikiem największej ochotniczej misji medycznej Pierwszego Ochotniczego Szpitala Mobilnego im.
Mykoła Pirogow”. Na stronie tego szpitala opublikowano wideowywiad z Serhijem, którego udzielił całkiem niedawno. Mężczyzna został ochrzczony w bitwie pod Debalcewem, a ostatnio pracował w niedawno wyzwolonym Lymanie w obwodzie donieckim. „Latam, jestem prywatnym pilotem i zdarzało się już, że kojarzy się to z filmem „Na bitwę idą tylko starzy ludzie” – powiedział Serhii, jak otrzymał w 2014 roku znak wywoławczy „Maestro”, taki sam jak postać ze słynnego kina radzieckiego.
Mężczyzna powiedział też, że na pytanie, jak sobie radzi w czasie wojny, zawsze odpowiadał: „Żyje”. „Zawsze kładłem znacznie więcej na to jedno słowo” – powiedział Serhii. „Tak bardzo kochałeś niebo… Leć, lataj wysoko, wolny ptaku! I do zobaczenia w niebie!” – napisali na portalu społecznościowym jego bracia ze szpitala.