Biała trumienka, a na niej zdjęcie uśmiechniętego Kamilka z Częstochowy. Ten uśmiech zakatowanego na śmierć dziecka jest niczym wyrzut sumienia, dla tych, co zawiedli. Patrząc na morze białych kwiatów, w których utonęła trumna chłopca, można już tylko gorzko zapłakać. Zapłakać z bezsilności, bo dla Kamilka nic już nie można zrobić. Tragizm całej sytuacji wybrzmiewa w słowach wypisanych na wstędze żałobnej: «Zawiedliśmy. Wybacz. Dorośli». Słowa, których Kamilek już nie usłyszy…
Pogrzeb 8-letniego Kamilka odbył się w sobotę, 13 maja, na Cmentarzu Kule w Częstochowie. Na ceremonię przybyły tłumy żałobników, którzy chcieli pożegnać chłopca skatowanego przez swojego ojczyma. Zgodnie z życzeniem krewnych Kamilka, większość zabrała ze sobą tylko pojedynczą białą różę. Tyle wystarczyło. Po uroczystościach niewielki grób i tak zniknął pod ogromem kwiatów.
Mała, biała trumna, wystawiona w kaplicy, została ozdobiona wiązankami białych kwiatów. Na żałobników spoglądał portret uśmiechniętego Kamilka. W ceremonii nie uczestniczyła ani matka Kamilka, która przebywa w areszcie, ani wujostwo chłopca, które mieszkało za ścianą. Ośmiolatka w ostatnią drogę odprowadzali biologiczny ojciec z żoną, siostra, przyrodnie rodzeństwo, przyjaciele i mieszkańcy Częstochowy.
Wśród zgromadzonego tłumu słychać było szloch osób poruszonych tragicznym losem Kamilka. Ojciec i młodszy brat Kamilka tonęli we łzach, gdy ciało chłopca złożono do grobu. Ten widok wprost rozdzierał serce. Podobnie jak wstęga zdobiąca wieniec, na której napisano tylko trzy słowa: «Zawiedliśmy. Wybacz. Dorośli».
Słowa, których Kamilek już nie usłyszy…
Dramat Kamilka. Na pomoc czekał pięć dni. W domu przeżył piekło
Koszmar 8-letniego Kamilka z Częstochowy wyszedł na jaw na początku kwietnia, kiedy chłopiec z bardzo poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Ustalenia śledczych w sprawie dziecka były porażające. Ojczym chłopca Dawid B. (27 l.) gasił na nim papierosy, łamał mu ręce, znęcał się nad nim. Matka, Magdalena B. kryła męża. 29 marca Dawid B. rzucił Kamilka na rozżarzoną płytę węglowej kuchni i polewał go wrzątkiem.
Tragiczną historią zmaltretowanego Kamilka z Częstochowy przez 35 dni żyła cała Polska. Wszyscy do samego końca liczyli na jej szczęśliwy finał. Niestety, chłopiec przegrał nierówną walkę z postępującą chorobą oparzeniową, ostrą niewydolnością oddechową i ciężkim zakażeniem całego organizmu. Ostatnie tygodnie życia spędził w śpiączce farmakologicznej. W poniedziałek, 8 maja chłopczyk zmarł.
Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa Kamilka. Matka chłopca zarzut pomocnictwa i nieudzielenia pomocy synkowi. Najprawdopodobniej niebawem zarzuty ze względu na śmierć dziecka zostaną zmienione.
/10
Na pogrzeb Kamilka przybyły tłumy żałobników.
/10
Pogrzeb 8-letniego Kamilka odbył się w sobotę, 13 maja, na Cmentarzu Kule w Częstochowie.
/10
Zgodnie z życzeniem krewnych Kamilka, większość zabrała ze sobą tylko pojedynczą białą różę. Tyle wystarczyło. Po uroczystościach niewielki grób i tak zniknął pod ogromem kwiatów.
/10
Tragizm całej sytuacji wybrzmiewa w słowach wypisanych na wstędze zdobiącej wieniec: «Zawiedliśmy. Wybacz. Dorośli». Słowa, których Kamilek już nie usłyszy…
/10
W ceremonii nie uczestniczyła ani matka Kamilka, która przebywa w areszcie, ani wujostwo chłopca, które mieszkało za ścianą. Ośmiolatka w ostatnią drogę odprowadzali biologiczny ojciec z żoną, siostra, przyrodnie rodzeństwo, przyjaciele i mieszkańcy Częstochowy.
/10
Biologiczny ojciec Kamilka i jego młodszy braciszek utonęli we łzach, gdy ciało chłopca spoczęło w grobie.
/10
Żałobnicy przynieśli ze sobą balony.
/10
W poniedziałek, 8 maja chłopczyk zmarł.
/10
Dawid B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa Kamilka. Matka chłopca zarzut pomocnictwa i nieudzielenia pomocy synkowi. Najprawdopodobniej niebawem zarzuty ze względu na śmierć dziecka zostaną zmienione.