Określenie, że bimber «kopie» jest powszechnie znane. Polscy naukowcy pracują jednak nad urządzeniem, które ten własnej roboty trunek zamieni na paliwo produkujące prąd i ogrzewanie. Pomysłodawcy projektu uważają, że samogon będzie w stanie zapewnić naszemu domostwu całkowitą niezależność energetyczną.
Naukowcy z Politechniki Warszawskiej opracowali prototyp urządzenia, które może przekształcić bimber w prąd i ciepło. Ogniwo paliwowe, o nazwie MCeFC, ma potencjał do stania się realnym konkurentem dla paneli słonecznych czy pomp ciepła w przyszłości — informuje Portal Samorządowy.
Bimber jako paliwo dla maszyn
Urządzenie jest w stanie produkować energię elektryczną i cieplną, a jako paliwo może służyć m.in. alkohol, w tym bimber. Po komercjalizacji urządzenie może kosztować od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych i być wielkości pralki.
Dr inż. Olaf Dybiński z Politechniki Warszawskiej, który opracował prototyp MCeFC, podkreśla w rozmowie z Portalem Samorządowym, że z technicznego punktu widzenia, urządzenie to może umożliwić całkowitą niezależność energetyczną gospodarstwom domowym.
W ciągu najbliższych 2-3 lat naukowcy mają nadzieję zbudować w laboratorium działające urządzenie, które będzie bezpiecznie wprowadzało energię elektryczną do sieci i jednocześnie oddawało ciepło. Komercjalizacja urządzenia zależeć będzie głównie od ceny, ale Dybiński przewiduje, że MCeFC będzie kosztować kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt tysięcy złotych, co czyni go konkurencyjnym dla obecnych pomp ciepła i paneli fotowoltaicznych.
Urządzenie ma potencjał do wykorzystania zarówno w domach jednorodzinnych, jak i wielorodzinnych. W przypadku domów jednorodzinnych Dybiński planuje, aby urządzenie miało rozmiary porównywalne z pralką lub pompą ciepła. Jednakże konieczne jest dalsze badanie i optymalizacja, aby zapewnić, że urządzenie jest wystarczająco lekkie i modułowe.
ZOBACZ TAKŻE: «Złodzieju oddaj nam nasze pieniądze z wesela». Joanna i Mikołaj są zdruzgotani
Problemem kwestie prawne
Pomimo potencjalnych przeszkód prawnych, Dybiński jest optymistą. — Z technicznego, a właściwie procesowego punktu widzenia, jest to możliwe. Będziemy mogli sami wytwarzać ciepło i prąd z bimbru własnej produkcji, o ile właśnie zużyjemy go na potrzeby energetyczne, zamiast wlewać w siebie — mówi naukowiec cytowany przez Portal Samorządowy.
Jednak na razie, kwestia podatków na alkohol i paliwo pozostaje nierozwiązana. Dybiński proponuje alternatywne rozwiązanie, które polega na zasileniu generatora «owocami» — odpadami spożywczymi, które po dodaniu drożdży ulegają fermentacji i wytwarzają alkohol. W ten sposób, produkt fermentacji alkoholowej nie miałby możliwości spożycia, co mogłoby pomóc uniknąć problemów związanych z podatkami i nazywaniem czegoś «bimbrem» czy «paliwem».
ZOBACZ TAKŻE: «Złodzieju oddaj nam nasze pieniądze z wesela». Joanna i Mikołaj są zdruzgotani