Pan młody zamarł w miejscu, gdy na wesele wpadła ciężarna dziewczyna. Goście szeptali, a panna młoda uśmiechnęła się.

Egor wysiadł z pociągu, pożegnał się z konduktorem i udał się do starego parterowego budynku stacji. Wewnątrz znajdowała się jedna duża sala. Wzdłuż ścian znajdowały się kasy biletowe, kioski z gazetami i napojami, a pośrodku rzędy zespawanych ze sobą żelaznych krzeseł. Na lewo od drzwi znajduje się mały bufet, za ladą stoi pulchna kobieta. Około dziesięciu osób siedziało i czekało na swój pociąg.

„Młody człowieku, daj mi sto rubli, to za mało na bilet” – powiedziała podchodząca do niego kobieta w nieznanym wieku.
Twarz jest czerwona, makijaż jest nałożony niechlujnie. Do mojego nosa dotarł zapach spalin.

– A może lepiej kupię ci przekąskę? — powiedział Jegor, ujął kobietę za łokieć i chciał zaprowadzić ją do bufetu, ale ona wyciągnęła rękę.

  • Puść mnie! I wygląda na porządnego człowieka” – krzyczała na całą salę.
    Rozmowy na chwilę ucichły, twarze wszystkich zwróciły się w stronę nich dwojga, ale w następnej chwili wszyscy się odwrócili, szum głosów powrócił.
  • A ty poszedłeś… — Kobieta odeszła od Jegora.
    Uśmiechnął się i podszedł do barmanki.

– Słusznie postąpiłeś, młody człowieku, nie dając jej pieniędzy. Błaga tu codziennie. Zatonęła całkowicie. I jaka była piękna. Co miłość robi z ludźmi. „Kobieta westchnęła i pokręciła głową. – Może kawa i ciasto? – zapytała.

  • Nie, dziękuję. Muszę jechać do wsi Maisky. Gdzie tu zatrzymuje się autobus?

— Dzisiaj nie będzie autobusu do Majskoje. Jutro rano będzie o wpół do piątej. – Barmanka zauważyła, że ​​Jegor jest zdenerwowany. — Prywatni właściciele cały czas stoją na ulicy. Chłopi dorabiają, jeżdżąc wieczorami taksówkami, ale pobierają wysokie opłaty.

  • Dziękuję. – Jegor wziął dużą torbę sportową i poszedł do wyjścia.

Na zewnątrz szybko zrobiło się ciemno. Wyjął telefon z kieszeni marynarki, wybrał numer i przyłożył go do ucha. Ale nikt mu nie odpowiedział.

Nagle srebrna Łada zatrzymała się na ścianie budynku, wysiadła dziewczyna i przebiegła obok Jegora wewnątrz budynku stacji. Wydawała mu się niejasno znajoma. Gdzie? Przyszedł tu po raz pierwszy i nie mógł jej zobaczyć. Jegor wrócił do budynku stacji. Dziewczyna rozmawiała z barmanką. Jegor podszedł do nich,

  • Może herbaty? – barmanka zapytała dziewczynę.
  • Dziękuję, ciociu Lyuba, idę. „Odwróciła się i wpadła na Jegora.
  • Przepraszam, nie zauważyłem cię.

Jegor dostrzegł błękitne jeziora jego oczu, dołeczki w pulchnych policzkach i zdał sobie sprawę, że nigdy nie spotkał piękniejszej dziewczyny.

— Swoją drogą, Wasia jedzie do Majskiego. Wasia, podwieźcie młodego mężczyznę” – powiedziała kobieta.

Dziewczyna uważnie spojrzała na Jegora.

  • Do widzenia, ciociu Lyuba. Chodźmy” – powiedziała Jegorowi i poszła do wyjścia.

Ledwo mógł za nią nadążyć. Wasia otworzyła drzwi od strony pasażera i wyjęła dużą paczkę.

– Pozwól, że pomogę – Jegor wyciągnął rękę.

  • Nie ma potrzeby. Jest w nim welon i kwiaty – dziewczyna uśmiechnęła się, a na jej policzkach zaczęły grać dołeczki. — Lepiej otwórz tylne drzwi.

Wasia położyła torbę na tylnym siedzeniu i zwróciła się do Jegora.

  • Wsiadaj do samochodu.
  • Czekać. Jesteś Wasylisą! I zastanawiałem się, skąd znam twoją twarz. Na żywo wyglądasz jeszcze piękniej” – widząc zdziwioną minę, pośpiesznie dodał: „Idę na twój ślub ze Stepanem”. On i ja służyliśmy razem. Tylko że się ze mną nie spotkał i nie odbiera telefonów.
  • Więc ma dziś wieczór kawalerski. „Na policzkach Vasilisy znów pojawiły się dołeczki.
    „Widziałem cię na zdjęciu, pokazał ci Stepan” – dodał Jegor.

Samochód jechał wąską drogą wijącą się przez las. Reflektory rozproszyły ciemność, spychając ją za drzewa po obu stronach drogi.

— Czy nie jest przerażające jechać samotnie po lesie w ciemności? – zapytał Jegor.

  • NIE. A rzadko podróżuję sama. Tylko, że Stepan nie mógł dzisiaj pojechać ze mną do miasta.
  • Dlaczego nie masz kwiatów w swojej wiosce? – zapytał Jegor.
  • Oczywiście, że tak. To jest bukiet panny młodej. Chciałem czegoś wyjątkowego. – Wasylisa uważnie rozglądał się po drodze.
  • Jak szybko jesteś ze ślubem. Od wojska minął zaledwie rok. — Jegor był zawstydzony, że wtrąca się w coś, co nie jest jego sprawą.

„A Stepan i ja ustaliliśmy przed wojskiem, że kiedy wróci, weźmiemy ślub” – odpowiedziała radośnie Wasylisa.
Jegor nie mógł oderwać wzroku od jej dołeczka w policzku.

  • Więc wyjeżdżasz ze względu na umowę? Nie z powodu miłości? – zapytał cicho.

„A także z miłości” – odpowiedziała Wasylisa, nie zauważając jego potępiającego tonu.

Przez jakiś czas jechali w milczeniu.

„I dobrze jeździsz” – Jegor przerwał ciszę.

— Styopka uczył mnie w szkole. Gdzie mam cię zabrać we wsi? Do hotelu?

„Prawdopodobnie” — odpowiedział Jegor.

  • Wiesz co? „Lepiej pójdę od razu do kawiarni, zabiorę cię na wieczór kawalerski, a potem zajmiesz się Stepanem” – zaproponowała Wasylisa.

„W kawiarni z torbą jest to jakoś niewygodne” – wątpił Jegor.

  • Pozwól mi zabrać ją ze sobą. Odbierzesz go rano. Potem do kawiarni? – zapytała Wasylisa i rzuciła szybkie spojrzenie na Jegora.

„Następnie w kawiarni” – Jegor uśmiechnął się, zgadzając się.

Spojrzał na ciemność przed sobą, uciekającą przed światłem reflektorów, i przypomniał sobie, jak kiedyś widział Stepana na zupełnie innym zdjęciu.

  • Kto to jest? – zapytał, patrząc leniwym wzrokiem na piękną rudowłosą dziewczynę.
  • Co, podobało ci się? – Stepan uśmiechnął się ironicznie. — Zakręć wargą. —

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *