Śmierć przyszła pod osłoną sobotniej nocy. Koło godziny 3 brawurowa przejażdżka po opustoszałych krakowskich trasach została nagle przerwana. Fascynacja wyścigami i osiągami stała się zabójcza.
Z mroku nocy wyłaniało się kompletnie roztrzaskane sportowe renault. Żółte auto skrywało w sobie coś o wiele straszniejszego. Śmierć. W samochodzie były cztery ciała: Patryka P. i jego trzech znajomych – Michała G. (†24 l.) i jego kuzyna Olka T. († 23 l.) oraz Marcina H. (†20 l.).
Kraków. Tragiczny wypadek syna Sylwii Peretti i jego znajomych
Młodzi mężczyźni zginęli w sobotnią noc, 15 lipca, w centrum Krakowa. Jak ustaliły służby, koło godziny 3 w nocy Patryk P., jadąc Aleją Krasińskiego w kierunku Mostu Dębnickiego, stracił panowanie nad autem i wypadł z drogi.
Kierowca potrącił słupki zwężające jezdnię z powodu remontu, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę, a potem, dachując po schodach, spadł na Bulwar Czerwieński. Zatrzymał się na betonowym murku.
Wcześniej Patryk P. o mało nie potrącił pieszego, który próbował przejść przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Auto, poruszające się z zawrotną prędkością, z trudem ominęło pieszego. Śledczy przekażą, że renault miało przekroczyć maksymalną prędkość co najmniej trzykrotnie. W miejscu wypadku obowiązywało ograniczenie do 40 km/h.
Krakowski magistrat opublikował nagranie z monitoringu ulicznego z momentu tragicznego wypadku.